Z archiwum polskiego Jutuba, część 6: Jestem Hardkorem!
2021-10-21
Autor: Paweł Mączewski
Fot. YouTube/orsh666
W najnowszym odcinku drobny flash back dotyczący jednego z pionierów polskich virali „Z archiwum polskiego Jutuba”. W tej serii przyglądamy się niespodziewanej popularności przypadkowych bohaterów rodzimego internetu, którzy stali się częścią naszej kolektywnej świadomości, wychodząc poza sieć, wpływając na nasze powiedzonka i zwroty, a nieraz i przedostając się do innych mediów.
Serię rozpoczynaliśmy niefortunną akrobacją Pawła Jumpera na jego bolidzie . Idąc w temat motoryzacji, zobaczyliśmy „Ale to było dobre. Ale urwał! ”, a potem przypomnieliśmy sobie dobre rady prosto z wojska: „ Andrzeju, nie denerwuj się”.
Dalej w serię wkradł się wątek zwierzęcy, a właściwie gadzio-ludzki, gdy raz jeszcze mogliśmy podziwiać majestat dzikiej natury w natarciu za sprawą głodnego Forfitera . Natomiast niedawno powróciliśmy w bardziej urbanistyczne klimaty dzięki prekursorowi rapu Żeli Papą (wyjątkowo trudna technika).
Teraz jednak przyszła pora na chłopaka z osiedla Wola w Busku-Zdroju o imieniu Konrad, który w wieku 22 lat postanowił wspiąć się po elewacji budynku na 2 piętro przy pomocy kabla od internetu (tak naprawdę to był piorunochron), za co dostał solidną reprymendę od wystającej z okna kobiety.
JESTEM HARDKOREM — usłyszała kobieta, widząc odchodzącego chłopaka, który słysząc jeszcze obelgi pod swoim adresem, stwierdził: „Jestem kaskaderem, robię w Hollywoodzie! Mam na to certyfikaty cztery!”
Hardkor? A któż to taki?
Jeżeli spojrzymy na definicję tego słowa zamieszczoną na stronie slang.pl , to brzmi ona: „Hardkor to ktoś kto swoim niebezpiecznym i szalonym zachowaniem zaskakuje innych w swoim otoczeniu [nie przypominam sb, bym zyskał coś poza tym, o czym wspomniałem na początku tego tekstu, przyp. aut]. Ktoś kto często ryzykuje i lubi adrenalinę”.
Nie bez powodu jednak wybrałem te żródło informacji, jako że gdy zerkniemy na „Przykłady użycia określenia hardkor”, przeczytamy:
– Patrz co ten hardkor zrobił.
– Jak on tam w ogóle wszedł? Po co?
– Nie wiem, on już to lubi.
Filmik pt. „Jestem Hardkorem” został uploadowany 24 marca 2009 roku i w chwili pisania tego tekstu obejrzano go ponad 5 milionów razy. Co ciekawe, to że podobno stunt hardkora miał też pierwszą część, którą autor jednak skasował obawiając się jakichś nieprzyjemności.
Pod istniejącym filmikiem wśród najliczniej lajkowanych komentarzy możemy przeczytać m.in .:
"Ten film to pamiątka historyczna” (9,6 tys. reakcji)
"Ten film powinien zostać wpisany na listę UNESCO” (1,7 tys. reakcji)
"Nieśmiertelne i ponadczasowe xD” (2,4 tys. reakcji)
"Za 12 godzin mam maturę. Oglądam hardcore'a. Gorzej być nie może” (1,7 tys. reakcji)
Jak się później okazało genezą tego wydarzenia był zakład o 20 zł, że Konrad wdrapie się na wysokość drugiego piętra i chociaż werdykt, czy to mu się udało nie był jednogłośny, Hardkor otrzymał swoją zapłatę w postaci ośmiopaku napoju wyskokowego.
"Czy wiesz, że jesteś gwiazdą internetu?" zapytał go prowadzący program WuWunio kręcąc z Pal Hajs TV materiał na 10. rocznicę jego wyczynu, na co od razu otrzymał wiadomość godną Hardkora: „No wiem”.
I tutaj powinien zacząć się segment tekstu, w którym koncentrujemy się nad tym, jak filmik przebił się poza internetowe kable polskiego internetu. Tyle że sam bohater filmu blisko 10 lat później w rozmowie z Pal Hajs TV przyznał, że pomimo wielkiej niespodziewanej popularności, nigdy jej nie zmonetyzował. Dlaczego? Po prostu, bo nie miał na to czasu, nie miał do tego głowy, żył dalej swoim życiem.
Mimo to warto umieścić jego osobę w naszym Archiwum, jako że stał się poniekąd jednym z pierwszych bohaterów jeszcze raczkującego YouTube’a, gdzie uwieczniono, jak odwalał swojego fikołka (ważne: nie zachęcamy was do żadnych fikołków, dbajcie o swoje zdrowie, serioo!).
Mam na sobie trochę blizn, znajdzie się też kilka kości, które musiały się zrosnąć. To pamiątki nieco bardziej niespokojnych czasów, ale też i dość „ciekawego” dzieciństwa, gdy razem z kumplami łaziliśmy po osiedlowych garażach, wdrapywaliśmy się na drzewa lub właziliśmy do jakichś opuszczonych fabryk, eksplorując rozkładające się resztki ich niegdysiejszej funkcjonalności. Czy nazwałbym siebie jednak hardkorem? Nie sądzę, bym zasługiwał na takie miano. Wiecie, to było just typical czasy bez internetu things. Pamiętam to jak dziś, a było jakieś 3 tysiące lat temu. Hehe. Byłem raczej zwykłym kolesiem, jak wielu innych, którzy robili różne głupoty, narażając swoje żyćko, tyle że nikt nas akurat nie sfilmował (i bardzo dobrze!)
To, co nie ulega raczej wątpliwości, to że słuchając późniejszych wypowiedzi Konrada, wydaje się on sympatycznym ziomeczkiem. Świadczy o tym też jego stwierdzenie, że rozgniewana kobieta w oknie prawdopodobnie uratowała mu życie, bo inaczej pewnie chciałby się wdrapać na samą górę. Taka świadomość jest kluczowa.
Bo to jest prawdziwe życie.
To nie Jackass.
To jest Hardkor.