Z archiwum polskiego Jutuba, część 5: Lech Roch Pawlak - prekursor rapu Żeli papą

2021-09-09

Foto: YouTube/Lech Roch Pawlak - najlepszy raper Rzeczpospolitej
Autor tekstu: Paweł Mączewski

Mieszkam na Nowej Wsi Królewskiej. No, większość osób nazywa mnie Skorpion. Mam 24 lata. Urodziłem się w sumie w Opolu. Tak oryginalnie jestem blondynem” — tymi słowami przedstawił się szerokiej publiczności Lech Roch Pawlak, jedna z najbardziej rozpoznawalnych i oryginalnych person internetu. Nikt bowiem nie mógłby podrobić stylu Skorpiona, bo nikt nie wiedziałby, jak to zrobić. 

Był początek lutego 2007 roku i zapewne nie spodziewano się wtedy, jaką siłą w przyszłości stanie się YouTube, jeden z największych dostawców internetowego contentu z własną halą sław. A do niej z pewnością należy wspomniany wyżej Lech, bohater naszej serii „Z archiwum polskiego Jutuba". 

Dla przypomnienia: koncentrujemy się tu na osobach i scenkach, które często przez przypadek stały się fenomenem internetu, a ich sława przedarła się do filmu, animacji, gier, czy potocznego słownictwa i społecznej świadomości. 

Wcześniej pisaliśmy o Pawle Jumperze i jego locie na „Bolidzie”, o pamiętnym karambolu „Ale urwał”, próbie załagodzenia żołnierskiej kłótni „Andrzeju, to się wyklepie” i Forfiterze. To wszystko znajdziecie na Radio Kampus. Teraz przyszła pora na Skorpiona. 

Pod nagraniem z 10 lutego 2007 roku zatytułowanym „Lech Roch Pawlak - najlepszy raper Rzeczpospolitej” wśród komentarzy z najwyższą ilością reakcji widnieją poniższe wpisy:

Jedyny raper, którego rymy się rymują, nawet gdy się nie rymują

On jest tak zaje*isty, że lepiej nawija wymyślonym językiem na freestajlu, niż po polsku

Jest 2020 a Skorpion nadal cieszy

Lubie jeździć na rowerze samochodem

Na czym więc polega fenomen Skorpiona z Opola?

Podejrzewam, że pierwszą reakcją dla większości widzów tego klipu będzie śmiech. Inni pójdą o krok dalej i zaczną je wyszydzać, co w internecie jest dla niektórych wydaje się najprostsze. Kiedy jednak przedrzemy się przez pierwszą warstwę audio-wizualną zobaczymy młodego chłopaka, który już na etapie udzielania „wywiadu” zdaje się freestyle’ować na temat informacji o jego życiu. Wyraźnie zjada go stres, mimo to nie wychodzi z roli „prawilniaka z ulicy”, którym zapewne na potrzebę tego nagrania chciał wtedy być. 

Jednocześnie dowiadujemy się nieco więcej o szczegółach jego życiu, jak np. o tym, że ufarbował sobie włosy na ciemniejsze ze względu na dziewczynę. To świadczy o tym, że dla nas ta kompletnie nieistotna informacja dla niego była ważną sprawą. Słyszymy też o jego marzeniu: karierze muzycznej, by ludzie go słuchali, ale też radzili, co może robić lepiej i by jakoś się to kręciło. Bo policjantem już by nie został ze względu na „za dużo przypałów”. 

Z perspektywy czasu, gdy teraz gdy tak wiele youtube’owych twórców bazuje na clickbaitach, przeczących rzeczywistości internetowych kreacjach i fake’owych emocjach, ta szczerość Rocha pozostaje rzadkim w obecnych czasach szczerym przekazem, autentycznie nieporadnym — nawet jeżeli on sam w tym czasie próbuje nieporadnie rosnąć w naszych oczach swoim „cwaniakowaniem”.

Wtedy jednak nadchodzi main event „reportażu” o Skorpionie w postaci jego występu artystycznego — i to w dwóch językach: po polsku i po „skorpionowemu”, czemu później nadano nazwę „Żeli papą”.

Kiedy Lech Roch Pawlak ruszył ze swoją nawijką po polsku, nie tylko kalecząc ten język, ale też dobierając słowa, które tworzyły obrazy, jakich nie powstydziłby się sam Witkacy — nie mogliśmy wiedzieć, że to dopiero przedsmak do jego rapu w kompletnie wymyślonym języku. Jak wielu raperów na świecie potrafi to zrobić przed kamerą (tylko nie wliczajmy w to mumble raperów, bo oni mają po prostu wadę wymowy)? Nie trzeba było długo czekać na pierwsze przeróbki tego nagrania, gdzie dodano podkład muzyczny.

Lech Roch Pawlak mógł na zawsze pozostać zaszufladkowanym jako ten „dziwny/śmieszny koleś z internetu”, jednak był na tyle ciekawy i najwyraźniej pozbawiony instynktu samozachowawczego, że brnął w to dalej. Przynajmniej do momentu, aż zawiesił swoją raperską działalność w 2012 roku, tłumacząc to dostawaniem sporej ilości pogróżek od osób, które nie poznały się na Lechu. 

Zdążył jednak zareklamować swoją osobą konkurs Urban City.

Wystąpił na żywo w Rozmowach w Toku na TVN.

Kiedy natomiast wydawało się, że ten Skorpion z Opola jest już tylko reliktem przeszłości, świat sobie nagle o nim przypomniał za sprawą krótkiego występu w Teleexpressie, gdzie przedstawiono go jako miłośnika zwierząt i autora szczytnej akcji „Micha zwierz usycha”, mającej na celu udostępnianie czworonogom misek z wodą w gorące dni. 

Niedługo potem okazało się, że Lech Roch Pawlak zaangażował się w pomaganie zwierzętom praktycznie na cały etat, w tym tworząc i prowadząc fanpage na Facebooku „Patrol dla zwierząt”, gdzie można przeczytać: „Jesteśmy grupą wolontariuszy i inspektorów pro zwierzęcych z różnych stowarzyszeń. Działamy na rzecz dobra i ochrony zwierząt”.

Po tym niespodziewanym pojawieniu się w telewizji Skorpion na chwilę powrócił do rapu — biorąc udział w akcji #Hot16Challenge2…

Zamykając rok 2020 gościnnym udziałem w reklamie… dżemu. 

Dla jednych z pewnością jego osoba na zawsze pozostanie jedynie cyrkulującym co jakiś czas kawałem z epoki pre-boomu polskiego YouTube’a. Jak jednak pokazują sytuacje, gdzie ktoś przez przypadek stał się gwiazdą tej platformy i nie przyniosło to tej osobie nic, oprócz niechcianej sławy — w przypadku Skorpiona efekt był nieco inny. Po latach jego niegdysiejsza popularność pozwoliła na zwiększenie świadomości o potrzebie pomocy zwierzętom i wbrew temu, jakim kreował się na samym początku — Lech Roch Pawlak okazał się dobrym chłopaczyną.