Z archiwum polskiego Jutuba, część 4: Zobacz mapę klasyków Internetu i przypomnij sobie o potędze Forfitera
2021-08-10
Autor: Paweł Mączewski
Foto: Mapy Google. YouTube.
Mapa stworzona przez osobę o pseudonimie RonaldinhoTHC zawiera miejsca najsłynniejszych filmików, jakie trafiły na polski YT. Całość jest podzielona na kategorie, a wśród nich jest też specjalna zakładka „Legendy Legend”, w której znajduje się jeden z kultowych klasyków, bohater dzisiejszego odcinka: Forfiter.
W tym trwającym dwie minuty nagraniu zobaczycie walkę człowieka z siłami natury oraz usłyszycie polsko-angielsko-polskie zdania, wśród których pada też stwierdzenie idealnie pasujące do projektu RonaldinhoTHC: „Jest piękny, it's beautiful”.
Mapa poniżej:
Teraz jednak przejdźmy do wspomnianego wcześniej bohatera (tudzież bohaterów) czwartej części „Z archiwum polskiego Jutuba” — serii tekstów przypominających największe hity polskiego YT, które dzięki swojej niespodziewanej popularności wyszły poza internet, stając się popkulturowym fenomenem, zyskując nową symbolikę i miejsce w naszej kolektywnej świadomości. W części pierwszej znajdziecie popis latania na rowerze (bolidzie) Pawła Jumpera, w drugiej słynne „Ale urwał!”, czyli zachwyt nad styczniowym karambolem na oblodzonej ulicy, a w trzeciej idealną równowagę między furią a spokojem, czyli „Andrzeju, nie denerwuj się”. Dzisiaj część czwarta. Zaczynamy!
Tym razem bohaterów jest dwóch, mamy tu bowiem Polaka na wakacjach w Ameryce, który sunąc do przodu w swojej łódce postanowił nakarmić „czikenem” napotkanego gada, tytułowego Forfitera, aligatora (predatora). To właśnie ich krótka, aczkolwiek bardzo burzliwa interakcja przyczyniła się swego czasu do gigantycznej popularności filmu.
Jak podaje strona slang.pl (tłumacząca dane hasła, które weszły do mowy potocznej oraz przytaczająca ich genezy): „Forfiter to określenie dużego aligatora, który posiada 4 stopy długości (ang. four feet), co oznacza długość całkowitą około 1,2 metra. Termin funkcjonował swego czasu głównie w kontekście memicznym". Na czym więc polega ten memiczny ładunek nagrania? Zobaczcie sami!
[Uwaga: filmik zawiera przekleństwa w języku polskim z domieszką akcentu polako-za-granico]
Najstarszy upload na YT ze starciem pomiędzy człowiekiem a bagienną bestią Forfiterem ma datę 30 grudnia 2009 roku i nosi tytuł „Polak karmi aligatora w USA” (w chwili pisania tego tekstu klip widziano ponad 790 tysięcy razy). W sieci można jednak znaleźć informację, że premierowo filmik ukazał się wcześniej, bo już 9 sierpnia 2008 roku pod nazwą „Alligator Attack in ILLINOIS!”. Łatwo jednak zauważyć, że swój high-peak zainteresowania wśród odbiorców Forfiter miał w 2010 roku.
Wśród najbardziej lubianych komentarzy pod klipem pod wspomnianym wcześniej „Polak karmi aligatora w USA” możemy przeczytać, że (pisownia oryginalna + mała cenzura) „To jest kwintesencja polskości za granicą XDDD”, „»Gotta move out, keep him at bay, kur*a«. Legendary Polish poetry LOL!”, czy „hold on, i gotta wyłączyć na chwilę XDDDD”. I to właściwie idealnie oddaje trzy główne filary sukcesu tego nagrania.
Po pierwsze: ktoś nazwie to głupotą, ktoś inny brawurą, ale faktem jest, że kamerzysta-narrator podpływa swoją łódką, by nakarmić „czikenem” dzikie stworzenie koczujące sobie przy brzegu w jego naturalnym środowisku. Zwierzę początkowo zachowuje ostrożność, reagując impulsywnie na rzucane w jego kierunku kawałki mięsa. Mężczyzna robi to, by pochwalić się szwagrowi, jak to na wakajkach ujarzmia się groźne stworzenia. BTW jeżeli kiedykolwiek sami będziecie chcieli karmić dzikie zwierzęta (niekoniecznie Forfitery), to odsyłam do oficjalnej strony Lasów Państwowych, które odpowiedzą na pytanie: czy i kiedy można dzikie zwierzęta. Serio.
Po drugie: oczywiście w tym miejscu pojawia się plot-twist i sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli, a nasz rodak w opałach komentuje to, żonglując na przemian językiem polskim i ang-polskim jednocześnie. Kiedy sytuacja staje się dynamiczna, a zwierzę postanawia zainteresować się źródłem, z którego pochodzi mięso (skala zaskoczenia 2/10), autor całego zamieszania musi stanąć do walki o przetrwanie, niczym nasi przodkowie przed tysiącami lat zmagający się z dziką siłą natury. Korzystając z wiosła, próbuje nie dopuścić do abordażu gada, krzycząc przy tym komendę „gierary hir”, czy też konkluzję „gota muwaut”.
Po trzecie: kiedy mężczyzna zdaje sobie sprawę, że sytuacja wymaga natychmiastowego odwrotu, bo oto właśnie wkroczył on do dzikiego świata rodem z dawnej piosenki Guns N' Roses „Welcome to the Jungle”, nazywa aligatora francą, a następnie kwituje to słowami „hold on, i gotta wyłączyć na chwilę”. Świat zwierząt kontra człowiek: 1-0.
Oczywiście wraz z popularnością oryginalnego nagrania zaczęły się pojawiać jego przeróbki — na uwagę zasługuje np. pojedynek z Forfiterem w reżyserii Stevena Spielberga (uwaga: poniższy klip zawiera kluczowe i dość mocne sceny z filmu „Szczęki”, więc jeżeli go nie widzieliście i nie chcecie popsuć sobie zabawy lub macie słabsze nerwy, pomińcie odtwarzanie i zjedźcie niżej).
Całkiem solidnym wynikiem wyświetleń (ponad 7 milionów!) pochwalić się mogą panowie z utworu „MerC 'N CeZik - Forfiter Blues”, gdzie wykorzystano słowa z oryginalnego filmiku, zmieniając je w tekst piosenki.
Nie często jednak zdarza się, że internetowy filmik — a raczej informacja o nim — trafia do ogólnopolskiej telewizji, a tak się właśnie stało z Forfiterem, gdy wyemitowano o nim materiał w Polsacie (w tej wersji Polak miał pochodzić z Florydy). Później jeszcze wątek głodnego aligatora i karmiącego go nierozważnego mężczyzny trafił do Dzień Dobry TVN, gdzie spotkano się z Rafałem Dłużewskim z firmy Rubiko, który adoptował wtedy krokodyla w warszawskim zoo i wypuścił koszulki z nadrukami nawiązującymi do Forfitera.
W chwili, gdy piszę te słowa na Facebooku można znaleźć założoną w marcu 2010 roku stronę zatytułowaną po prostu FORFITER, którą lubi obecnie ponad 90 tysięcy osób. Chociaż ostatni post pojawił się na niej w 2017 roku, w galerii można znaleźć szereg zdjęć przedstawiających różne perypetie małego pluszowego Forfitera. Możemy mieć tylko nadzieję, że ten prawdziwy, który spotkał na swojej drodze Polaka, ma się dobrze i żyje sobie w spokoju i nie potrzeba mu do szczęścia nawet żadnych „czikenów”.