Z archiwum polskiego Jutuba, część 1: Paweł Jumper (Pan Paweł)

2021-05-12

Autor: Paweł Mączewski

To już się kameruje!


Nigdy nie wiecie, czy wasz post w social mediach lub inna internetowa aktywność, jak chociażby filmik na YouTube nie zmieni wraz z viral, memy lub celebrytów. To dzieło przypadku — no, chyba że wasze zachowanie w sieci opracowuje dla was sztab specjalistów od PR i marketingu.

Z dużym prawdopodobieństwem można jednak przyjąć, że niejaki Paweł Jumper vel Pan Paweł nie miał za plecami takiego zaplecza ekspertów. Mimo to filmik z jego udziałem obejrzano miliony razy, powstało mnóstwo przeróbek oryginalnego klipu, w tym z „domontowanym” Bogusławem Wołoszańskim z programu „Sensacje XX wieku” (który znajdziecie poniżej), cytaty z tego nagrania doczekały się nawet remasteringu, weszły do codziennego obiegu, niczym teksty z „Misia”, a co najważniejsze nawiązanie do Pana Pawła znalazło się nawet… w Cyberpunk 2077.

TAK BYŁO. I O TYM JEST TO TEKST.

Witajcie w pierwszej części nowego cyklu (jak się będzie czytać ofc) zatytułowanego — odgłos cichego werbelka — „Z archiwum polskiego Jutuba”. Jak zdradza sama nazwa, przyjrzymy się tutaj najbardziej kultowym dziełom rodzimych wykonawców YouTube (tudzież Jutuba), które ze zwykłych filmików wrzuconych na popularny serwis z klipami, zmieniły się w internetową sztukę nowoczesną, a nieraz ich popularność wykroczyła poza internet. 

Warto przypomnieć, że bohaterowie tych klipów często stawali się nimi niejako wbrew swojej woli — nigdy bowiem nie wiemy do końca, z jaką reakcją spotka się dany post oraz jak wielkie zdobędzie on zasięgi. Tak było na przykład z — nie bójmy się użyć tego słowa — kultowym video „Paweł Jumper”. 

W sieci możemy znaleźć dwie informacje na temat daty publikacji tego wiekopomnego dzieła — początkowo filmik miał trafić na stronę joemonster.org jeszcze w 2006 roku, później jednak został uploadowany na platformę YouTube w 2012 roku. Co możemy zobaczyć na trwającym blisko minutę klipie? Przypomnijmy to sobie raz jeszcze. 

 

Ała k**wa, rzeczywiście!

Dla niewprawionego oka, będzie to jedynie kaskaderski pokaz szybowania rowerem (na oko) jakieś półtora metra w nieruchome, betonowe podłoże z lądowaniem kierowcy jednośladowego pojazdu — tytułowego Pana Pawła Jumpera (po polsku skoczka) — na jego twarzy i reszcie ciała. Ktoś mógłby nawet stwierdzić, że to pokaz niebezpiecznego wygłupu jednego chłopaka, który zarejestrował jego podjudzający go kolega. Ale to tylko powierzchowna warstwa, można by rzec, że element rozrywkowy, skutecznie odwracający uwagę od ogromu treści zawartych w tej jednej minucie. 

Bo chociaż całość kończy się nieuniknioną porażką śmiałka w jego starciu z prawami grawitacji, jest tu też jeszcze odwaga — wszakże Paweł Jumper decyduje się na skok, chociaż chwilę wcześniej musiał słyszeć, że wzniesienie, które musi pokonać, ma 1,5 metra wysokości.

Należy też zwrócić uwagę na poświęcenie dla sprawy — jako że Pan Paweł decyduje się na lot, pomimo wcześniejszego zauważenia, że „coś się stało z kierownicą” (tutaj jednak nie można wykluczyć, że działał pod wpływem presji filmującego go kamerzysty, który… zapewnił, by nie przejmował się kwestią kierownicy). 

Nie mniej ważnym są tutaj determinacja, dzięki której Paweł Jumper wniósł swój pojazd, tzw. „bolida” na wysokość wspomnianego półtora metra — czyli tyle, ile może mieć ogromne dziecko lub najmniejszy olbrzym świata. Zwieńczeniem tego wszystkiego jest perfekcyjny pokaz samokontroli, gdy reakcją Pawła Jumpera na upadek jest natychmiastowe powstanie na nogi — czym niewątpliwie chciał sprawdzić, czy wciąć ma czucie w kończynach, by następnie przekonać się, że jedyne, co czuje to ból. Przez ułamek sekundy zapewne była w tym wszystkim jeszcze nadzieja na powodzenie tricku, tego się jednak możemy jedynie domyślać, jako że wszystko wydarzyło się tak szybko.

Nic dziwnego więc, że film z Pawłem Jumperem doczekał się licznych przeróbek i reinterpretacji. 

 

Pablo Jumper 2077

Później zaczęły wypływać nowe fakty dotyczące tego nagrania. Na przykład, że film nakręcono w Raciniewie, wsi położonej w województwie kujawsko-pomorskim. Ponadto, że sam „kamerowany” bohater tego całego zdarzenia nie był zachwycony niespodziewaną popularnością. Nie można się temu dziwić. Wszakże odbiór filmu byłby pewnie zgoła inny, gdyby udało się wylądować na ziemi bez szwanku (że nie wspomnę o poszybowaniu „bolidem” w niebo, niczym napędzany nadzieją balon). Nie zmienia to faktu, że film powrócił do świadomości memo-sfery przy okazji 10. rocznicy jego publikacji na YouTube. W maju 2019 roku na YouTube trafił klip „Paweł Jumper - rampa dzisiaj”, gdzie pokazano, jak teraz wygląda miejsce niegdysiejszego pikowania w beton, gdzie jak się też okazuje, ludzie pozostawiali na budynku pamiątkowe wpisy ze swoich odwiedzin.

Tego samego roku ktoś poprawił jakość oryginalnego nagrania, o czym poinformował serwis Poptown w tekście „Paweł Jumper zremasterowany. Teraz upada na twarz w HD 1440p oraz 60 fps”. Filmik jednak spadł z rowerka (see what I did there), co osobiście uważam za coś dobrego — z dwóch powodów. 

Po pierwsze nie należy zmieniać dzieła kompletnego, które zdobyło tak wielką popularność i zaskarbiło sobie ogrom fanów. Po drugie — nawet ważniejsze — lepiej, jeżeli dzięki pierwotnemu, rozpikselowanemu obrazowi Paweł Jumper pozostanie mniej rozpoznawalny, a co za tym bardziej anonimowy. Pan Paweł bowiem powinien żyć sobie w spokoju i dalej pozostać… symbolem:. Tego, jak wyglądały początki Jutuba, tego, jak wygląda młodzieńcza brawura, która w jednej chwili może zrobić nam krzywdę. Bo chociaż mówimy o nieśmiertelnym viralu pokazującym wycinek z życia jednej osoby, jego memo-genny moment, to przez skalę popularności i fakt, że wciąż o tym rozmawiamy (nawet w tej chwili), to trochę historia o nas wszystkich, o tym, jacy jesteśmy. 

Nic jednak nie wskazuje na to, by nasza kolektywna pamięć miała zatrzeć ślady po niegdysiejszym rowerowo-rakietowym wyczynie Pawła Jumpera, o czym świadczy np. postać pojawiająca się w najsłynniejszej polskiej grze na świecie — Cyberpunk 2077. 

Postać, którą spotykamy w grze nazywa się… Pablo Jumper, który niestety skończył marnie obok swojego dymiącego quada. Niech to będzie przestrogą dla innych, by nie próbować niebezpiecznych sztuczek — teraz, jutro lub nawet w 2077 roku.

A na koniec chciałbym tylko dodać, żebyście zawsze uważali na siebie, nie robili głupot i zawsze nosili kask, jak jeździcie swoimi „bolidami”. Niebawem część 2 cyklu (Ała k**wa, rzeczywiście!).