WTFigurki: zabawki dla dzieci z brutalnych filmów dla dorosłych

2020-02-05

Czy istnieje lepszy materiał na zabawkę dla dzieci niż potwór żyjący tylko po to, by jeść, zabijać i się rozmnażać?

 

Autor: Paweł Mączewski

 

Lata 80. i 90. były niewątpliwie specyficznym okresem w historii amerykańskiego przemysłu zabawkarskiego. Rynek dostarczał wtedy sporo figurek z myślą o chłopcach, które z czasem stały się – jak pokazuje świetna seria dokumentalna na Netflix „Toys That Made Us” – fundamentami gigantycznych franczyz. Imitujące ludzkie pojazdy wielkie roboty Transformers są z nami już od blisko 40 lat. Podobnie jasnowłosy kulturysta z magicznym mieczem He-Man and the Masters of the Universe. Pamiętacie jeszcze G.I. Joe (oczywiście ta seria istniała już od lat 60., ale wiele dobrego zrobił dla niej redesign)? W swojej genezie zabawki te opowiadały klasyczne historie walki dobra ze złem (Autoboty kontra Deceptikony, He-Man kontra Szkieletor itd.), a ich docelowymi odbiorcami byli najmłodsi.

 

Co ciekawe, te same dzieci były też docelowymi odbiorcami zabawek bazujących na brutalnych filmach dla dorosłych. Idealnym tego przykładem jest seria „Rambo: The Forces of Freedom”, która próbowała zarobić na popularności drugiej części filmu (1985 rok) z Sylvestrem Stallone’em. Czy istnieje lepszy materiał na zabawkę dla małych chłopców, niż cierpiący na zespół stresu pourazowego emocjonalnie upośledzony weteran wojny w Wietnamie, który po powrocie do Stanów wdaje się w awanturę z lokalnym szeryfem małego miasteczka, ciężko rani funkcjonariuszy policji, trafia do więzienia, a następnie znów leci do Wietnamu i zabija 69 osób? No właśnie! Pewnie dlatego razem z linią zabawek powstała też kreskówka dla dzieci o tym samym tytule.

 

Reklama zabawek z serii „Rambo: The Forces of Freedom”:

Moim faworytem jest jednak seria z 1992 roku (anulowana trzy lata później) – „Aliens”, wyprodukowana przez firmę Kenner, inspirowana kinowym hitem Jamesa Camerona „Obcy – decydujące starcie” z Sigourney Weaver z 1986 roku (fun fact: pierwsze zabawki potwora powstały już w 1979 roku, ale się nie przyjęły). Plotka głosi, że figurki miały towarzyszyć kreskówce o przygodach kosmicznych marines walczących z kwasokrwistymi poczwarami, które istnieją tylko po to, by jeść, zabijać i się rozmnażać. Animacja nigdy nie powstała (może to i lepiej), ale zabawki już tak (jako że sam kolekcjonuję opisywany tu szrot, to jestem szczęśliwym posiadaczem dwóch sztuk).

 

W tym miejscu muszę przyznać, że chociaż tworzenie takiej serii dla najmłodszych to trochę nieporozumienie, tak pomysł wyjściowy na linię różniących się od siebie plastikowych potworów uważam za naprawdę ciekawy. Obcy przypominający byka, Obcy ze skrzydłami nietoperza, a może Obcy-wąż? Czemu nie! Idiotyczne? Jeszcze jak!

 

Rzecz w tym, że te filmowe kreatury — Obcy — rozmnażały się poprzez „zapładnianie” embrionami swoich ofiar. Rozwijały się w ich ciałach niczym w żywych inkubatorach, do czasu „przyjścia na świat” — rozrywając klatkę piersiową nosiciela. Natomiast — jak to było pokazane w filmie „Obcy 3”, pełnometrażowym debiucie Davida Finchera — dorosły stwór nabiera pewnych cech fizjonomicznych, w zależności do tego, kim lub czym był nosiciel. Na załączonym powyżej zdjęciu możecie zobaczyć, jak prezentuje się Obcy, którego ofiarą padło jakieś kopytne zwierzę z rogami (tak jak to miało miejsce w pierwszej wersji filmu Finchera).

 

Reklama zabawek z serii „Aliens”:

 

Z perspektywy czasu zabawnie ogląda się też reklamę zabawek do filmu „RoboCop” Paula Verhoevena z 1987 roku. Holenderski reżyser stworzył ironiczny portret Stanów Zjednoczonych, zakochanych w broni palnej, pochłoniętych konsumpcją, z gigantycznym rozwarstwieniem społecznym, gdzie wielkie korporacje chcą sprywatyzować całe miasto — a człowiek jest wykorzystywany nawet po swojej śmierci (patrz: tytułowy bohater).

 

Od lewej: polski bootleg figurki z filmu „RoboCop”, producent nieznany. Po prawej: amerykańska figurka firm Toy Island, rok produkcji: 1995. Prywatne zbiory. Fot. autor tekstu.

 

Wszystko to jednak zostało ubrane w kino akcji sci-f, a po odpowiednim retuszu flaków, krwi i cierpienia bohaterów, najwyraźniej idealnie nadawało się na produkt dla dzieci. Rok po premierze w telewizji pojawiła się kreskówka dla najmłodszych „RoboCop: The Animated Series”, a wraz z nią seria zabawek firmy Kenner. Zresztą zobaczcie sami.

 

Reklama zabawek z serii „RoboCop”:

 

10 lat po premierze filmu „RoboCop” ten sam reżyser nakręcił kolejną produkcję science-fiction w podobnym, ironicznym tonie — „Starship Troopers” („Żołnierze kosmosu”). Ukazany tam międzygalaktyczny konflikt ludzi a rasą owadzich stworów był jedynie pretekstem, by przedstawić też obraz faszystowskiego społeczeństwa, które podporządkowało swoje istnienie pod imperatyw wiecznej walki i pochwały militaryzmu. Jednak zamiast antywojennego manifestu ówczesna publika skupiła się jedynie na scenach, w których ludzie leją się z wielkimi robalami. Niedługo później na rynek trafiły oczywiście figurki z postaciami z filmu, dzięki czemu każde dziecko mogło wcielać się idących na śmierć i wykonujących ślepo rozkazy żołnierzy. Sami oceńcie, czy to dobrze. Ja z radością zbieram te plastikowe artefakty popkulturowej przeszłości, bo jak już wspomniałem – lata 80. i 90. były specyficznym okresem w historii amerykańskiego przemysłu zabawkarskiego.