Wielki Test roślinnych zamienników mleka.
2023-11-16
Tekst: Maciek Adamczyk
Jedni je kochają, drudzy nienawidzą. Jednak niezależnie od emocji, którymi darzymy te produkty, nie da się ukryć, że zdobywają coraz większą popularność. To wystarczający powód, by przyjrzeć im się bliżej.
Tutaj pełnia doznań słuchowych:
Od kiedy komisja europejska zabroniła nazywać mlekiem produkty niepochodzące od krowy, pojawia się problem z nomenklaturą. Choć w życiu codziennym bez krzty zażenowania mówimy „mleko”, na pohybel Komisji i zadeklarowanym mięsożercom, to na potrzeby audycji postanowiliśmy zacząć nasz test o znalezienia odpowiedniej nazwy.
Roślinny zamiennik mleka jest nazwą zbyt długą i mało seksi. Napój roślinny jest trochę lepszy, jednak słowo napój kojarzy nam się z czymś smaczniejszym i mniej zdrowym. Po krótkiej dyskusji i pomocy od słuchaczy stanęło na „płynie”. Płyn roślinny. To brzmi dumnie.
Trzeba od razu wyjaśnić. Nie testowaliśmy wszystkich płynów roślinnych. Po pierwsze, jest ich bardzo dużo, a po drugie nie są to tanie rzeczy. Za płyny zagranicznych marek zdarza się zapłacić ponad piętnaście złotych, co jest kwotą niebagatelną, a co gdy trzeba by do testu kupić dziesięć takich.
Do testu wzięliśmy wyroby bez dodatków smakowych, polskich i zagranicznych marek. Zarówno te dostępne w dyskontach, jak i w ekskluzywnych delikatesach.
Zawsze należy patrzeć na skład! Zwykle powinien być jak najkrótszy. Jednak w przypadku płynów roślinnych, bywają one fortyfikowane, czyli mają w składzie dodane przez producenta różnego rodzaju witaminy, więc dłuższy skład nie oznacza, że płyn jest gorszy. Należy zwrócić uwagę, by w składzie nie znalazła się maltodekstryna, regulatory kwasowości czy inne stabilizatory.
PŁYN RYŻOWY
Nie zawiera laktozy, więc będzie najlepsze dla ludzi jej nietolerujących. Niestety, uprawy ryżu nie są dobre dla środowiska, a jego transport z drugiego końca świata generuje sporo dwutlenku węgla. Należy pamiętać, że płyn ryżowy zawiera arsen i nie może być spożywany przez małe dzieci! Nie poleca się go również ludziom z insulinoopornością ze względu na wysoki indeks glikemiczny. Jakby tego było mało, to ma znikome ilości białka. Są lepsze wybory niż płyny ryżowe.
PŁYN SOJOWY
Soja, podobnie jak ryż, nie do końca jest dobra dla środowiska. Uprawy soi odpowiadają m.in. za wycinanie puszczy amazońskiej. Rośnie daleko, więc ma spory ślad węglowy. Ma natomiast coś, czego nie mają inne płyny roślinne. Największą zawartość białka, a to w diecie bezmięsnej bardzo ważny składnik. Biało odpowiada również za pienienie się płynu, więc stworzy lepszą bazę do latte niż ryżowy odpowiednik.
PŁYN MIGDAŁOWY
Głównym producentem migdałów jest Kalifornia, więc niestety daleko, znowu ślad węglowy. Poza tym uprawa migdałów potrzebuje absurdalnie dużo wody, co prowadzi do pustynnienia terenów wokół plantacji. Kolejnym powodem, dla którego warto sięgać po inne tego typu napitki, jest fakt, że płyn migdałowy często nie jest z migdałów. Dwa testowane przez nas płyny migdałowe zawierały cztery razy więcej ryżu niż migdałów. Nie dajcie się robić w bambuko!
Następnie spróbowaliśmy czterech rzadziej spotykanych płynów: jaglanego, konopnego, z orzechów laskowych i zielonego groszku.
PŁYN KONOPNY
Konopie, w przeciwieństwie do migdałów, by urosnąć, potrzebują bardzo mało wody. Poza tym są odporne na choroby, więc nie trzeba ich traktować chemią, by dały obfity plon. Zawierają dużo białka. W smaku taniczny ściąga język trochę jak czerwone wytrawne wino. Kolor szarawy, mało zachęcający.
PŁYN LASKOWY
Leszczyny rosną u nas w kraju, więc ślad węglowy takiego produktu może być niewielki. Pod warunkiem, że tenże napój powstał z polskich orzechów. Niestety nie zawsze jest jak to sprawdzić.
Płyn bardzo smaczny, pięknie pachnie. Ma kolor cienkiego kakao. Niestety smak ten okazał się pochodzić z cukru, który był drugi na liście składników. Dlatego trzeba czytać skład.
PŁYN JAGLANY
Kasza jaglana jest najtłustszą z kasz, dlatego na powierzchni pływały mini oka, niczym na domowym rosole. Sam płyn wspaniały. Smaczny, gęsty, słodki, a nie ma cukru w składzie! Sporo ludzi nie przepada za kaszą jaglaną, a ten napitek to dobry sposób, by zacząć taką osobę przekonywać. Minus – 17,25zł…
PŁYN Z ZIELONEGO GROSZKU
Chwilę po najsmaczniejszym trafił się nam najmniej smaczny. Jest okropny. Nie polecamy, mimo dobrego składu i dostępności zielonego groszku w Polsce. Pod żadnym pozorem. Omijać szerokim łukiem!
PŁYN OWSIANY
Na sam koniec zostawiliśmy najliczniejszego reprezentanta naszego testu. Najbliższy sercu polaka płyn. Płyn z owsa, którego złote kłosy tańczą na wietrze urozmaicając krajobraz Mazowsza.
Płyny owsiane mogą być bardzo tanie, ale nie muszą. Często marża sklepu robi robotę i warto poszukać, np. w internecie, bo można ten sam produkt znaleźć dużo taniej. A jest w czym wybierać. Są bardziej słodkie, mniej słodkie, gęstsze, rzadsze, wyraźniejsze i różne płyny owsiane do różnych zastosowań. Trzeba chwilę, znaleźć to, które nam najbardziej smakuje, jednak nie jest to niewykonalne.
Na sam koniec wyprodukowaliśmy własny płyn z prażonej mieszanki orzechowej. Garstka laskowych, nerkowców i migdałów, pół litra wody i po niecałych trzech minutach otrzymaliśmy ok. czterystu mililitrów płynu orzechowego. Bardzo smacznego, mimo że bez soli, olejów, daktyli czy innych słodzideł. Minusem tej maszyny jest jej cena, ok. półtora tysiąca.
Na szczęście taki płyn przy pomocy zwykłego blendera można zrobić sobie w domu za ułamek kosztów, bez odpadów i z takim składem, z jakim chcemy. I do tego wszystkich zachęcamy!