Twórca Smutnych historii spisanych na kacu i tanim papierze mówi nam, jak się sprawy mają
2021-09-30
Autor rozmowy: Paweł Mączewski
Rysunki: Smutne historie spisane na kacu i tanim papierze.
Smutne historie spisane na kacu i tanim papierze to strona, która działa na Facebooku od 7 lat. Obecnie śledzi ją blisko 200 tysięcy osób. Znajdziecie na niej smutno-śmieszne rysunki komentujące bieżące wydarzenia w kraju lub ilustracje uniwersalnych zachowań, jakie zauważa u swych rodaków Iskra — autor rysunków.
Poniżej znajdziecie naszą rozmowę z nim o tym how it started oraz how it's going.
Ile kosztuje cię papier, na którym rysujesz, a ile alkohol, który wypijasz w procesie tworzenia i czy te komponenty w ogóle są potrzebne?
Iskra, Smutne historie spisane na kacu i tanim papierze: Papier jest zdecydowanie tani. Do niedawna kumpel zaopatrywał mnie w ryzy na boku, ale teraz robię to w hipermarketach. Powodów jest kilka. Na początku chodziło głównie o oszczędność, ale istotna jest też technika, jaką się posługuję, czyli właściwie brak techniki – jedna pomyłka i trzeba zaczynać od nowa. Dlatego tych kartek schodzi u mnie naprawdę bardzo dużo. Najważniejsza jest jednak dla mnie właściwość taniego papieru, a mianowicie jej podatność na wyciąganie skali szarości w post produkcji. Stąd, papier może być tani, ale skaner jest dla mnie bardzo ważnym narzędziem i na nim nie oszczędzam.
Co do alkoholu, to te 7 lat temu faktycznie narysowałem pierwszy komiks (w ramach „smutnych historii…”) na fatalnym kacu. Zresztą ten stan ma to do siebie, że podkręca skrajne emocje – od smutku, po szydercze rozbawienie. Nie polecam jednak nikomu takiego dopingu. Zdarza mi się jeszcze czasami coś narysować w takim stanie, ale znacznie lepiej wychodzi mi to na trzeźwo.
Tak więc co do samej nazwie strony, dzisiaj patrzę na nią nie tyle z rozbawieniem, ile zażenowaniem. Jest w niej jakieś echo pretensjonalnego, niedoszłego poety, naiwnie zapatrzonego w twórczość Bukowskiego i Millera, marzącego o autodestrukcji. Czy dostrzegam w niej siebie z tamtego okresu? Pewnie tak, ale całe szczęście już trochę zmądrzałem.
Czy śledzisz codzienne newsy i dramy, szukając inspiracji, czy pomysły na kolejne rysunki wpadają same?
Niestety dałem się wciągnąć w Twittera i chcąc nie chcąc odsłaniam się na bombardowanie z każdej strony tymi przeważnie smutnymi newsami. Do tego dochodzi prasówka na potrzeby rysunków do Wprostu i chandra gotowa. Staram się to jednak bilansować innymi aktywnościami oraz internetowym samoograniczaniem. Wracając do rysunków, zawsze powtarzam, że nic tak nie pomaga na wenę, jak wielogodzinne patrzenie się w sufit. Polecam serdecznie, Iskra.
Jak z biegiem lat zmieniał się Twój stosunek do własnej twórczości, czy z któregoś rysunku jesteś szczególnie zadowolony?
Dobre pytanie. Chyba na początku nie bardzo traktowałem tego mojego rysowania w kategoriach estetycznych. Bardziej zależało mi na opowiedzeniu czegoś, zbudowaniu żartu, treści, niż na formie. Przez lata mój stosunek nieco się zmienił i staram się uatrakcyjnić przekaz stylem na pewnym poziomie. Nadal dość niskim, ale rozpoznawalnym i cieszącym oko. Jeśli chodzi o drugą część Twojego pytania, to nie mam jednego rysunku, z którego jestem jakoś wybitnie dumny. Przywiązuję dużą wagę do mimiki twarzy i gestykulacji. Przy moich często pozbawionych tła rysunkach, są one niezwykle ważne, by nadać scenie jakąś formę autentyczności. Stąd, jestem zadowolony, gdy uda mi się zgrabnie połączyć żart z mową ciała.
Co jest Twoim największym osobistym lękiem związanym z przyszłością?
Chyba największym na ten czas jest lęk przed wypaleniem bądź jakiś irracjonalny lęk przed wypadkiem / kontuzją, która uniemożliwi mi rysowanie; boję się także, że nie zdążę zrobić tego, co sobie zamarzyłem, czyli narysowanie i wydanie powieści graficznej (mam nadzieję – nie jednej). Poza tym są to chyba typowe dla mojego pokolenia lęki, czyli obawa przed utratą pracy, bliskiej osoby, przed życiem w antyludzkim państwie itp.
Skąd wziął się Twój pseudonim – Iskra?
Obawiam się, że to prozaiczna historia. Ksywę tę otrzymałem od kumpli jakoś na początku edukacji, w zerówce bądź pierwszej klasie i jest powiązana z moim nazwiskiem. Do dzisiaj sporo moich znajomych tak się do mnie zwraca, choć dla mnie, przedstawianie się ksywą to już lekki cringe.
Najmilsza rzecz, jaką przeczytałeś na swój temat i najgorszy hejt?
Chyba jest tak, że lepiej pamiętamy krytykę niż komplementy. U mnie jest podobnie, choć jeśli mam być szczery, to chyba nie mierzę się z jakąś wzmożoną krytyką czy hejtem. Owszem, zdarzają się jakieś nienawistne komentarze, ale większość to wyrazy frustracji i plemiennej wojenki.
Najmilsze są wiadomości, w których obserwujący piszą mi o wpływie tego czy innego komiksu na ich życie, relacje, walkę z traumami itp. Niezwykle mnie to buduje i wzrusza. Czuję wtedy, że to, co robię, jest w jakimś stopniu istotne. A no i fakt, że ktoś robi sobie tatuaże z moimi rysunkami, bardzo łechcze moje ego.
Cecha, której najbardziej nie lubisz u ludzi?
Mama mi zawsze powtarza, że najbardziej denerwują nas u innych, własne przywary. Nie wiem, czy to prawda, ale mnie najbardziej irytuje brak organizacji i lenistwo, niepunktualność i wy*ebanie. Może nie tyle więc chodzi o to jak przeglądam się w innych ludziach, ale jaki chciałbym być, he he. A poważnie, to najbardziej wkurza mnie w ludziach niski poziom empatii do drugiego człowieka i rozbujałe ego, co jakoś się ze sobą łączy.
Czego najbardziej nie lubisz w sobie?
Chyba tego, że dość łatwo ulegam emocjom i nie potrafię odnaleźć w sobie tego trzeźwego, zimnego dystansu. Z jednej strony to często mnie przytłacza, z drugiej zaś zaangażowanie emocjonalne pomaga mi w rysowaniu, bo chyba większość rysunków, z których jestem dumny, powstała z potrzeby chwili i chęci wyrzucenia z siebie nadwyżki wku*wu.
Jaką przyszłość narysowałbyś Polsce?
Oczywiście taką, jaką sam bym sobie życzył, czyli świetlaną, sprawiedliwą, solidarną i wielobarwną. Czy taka będzie? No cóż, wszystko zależy od nas i choć nie mamy obecnie zbyt dużo powodów do optymizmu, to wierzę, że jako społeczeństwo obywatelskie dojrzewamy. Jesteśmy w drodze.