Polska muzyka buntu vol.2: Młody rap o rewolucji
2020-12-08
Autor: Paweł Mączewski
Trzymajcie mnie ludzie, bo mi nóżka sama tupie. Byłem już pewien, że na dobre wypisałem się ze bieżącego śledzenia tego, co nam przygotowała rodzima rap scena. Nie ukrywam, że w dużej mierze przyczyniły się do tego te mumble-trapy o niczym. WTEM! Nóżka sama tupie, jak już wspomniałem i łeb mi się kiwa do dźwięków i zwrotek młodych graczy, którzy swoimi kawałkami przypomnieli mi, jak pięknie czasem słucha się wściekłości.
W pierwszej części tekstu „Polska muzyka buntu — TERAZ!” (którą możecie przeczytać TUTAJ) przywołaliśmy kilka przykładów (oraz rodzajów) muzycznych buntów, które wybrzmiały głośno w 2020 roku, komentując bieżące wydarzenia i narosły w naszym społeczeństwie konflikt. Tekst ten miał być właściwie jedyną i zamkniętą częścią, ale przecież wszyscy kochamy sequele, a w tym przypadku ten okazał się wręcz potrzebny. Zapraszam więc na polską muzyka buntu vol.2 — młody rap o rewolucji. Wszystkie z udostępnionych tu kawałków ujrzały światło dzienne w kilku ostatnich tygodniach. Ich wykonawcy nie boją się zabierać głosu w sprawach społecznych, czy też poruszać tematów tolerancji i szacunku dla mniejszości seksualnych. Tym samym stają się też głosem tych wszystkich wkurzonych ludzi, którzy nie godząc się na frajerskie zagrywki polityków, pokazują swój gniew na ulicach. O właśnie tak.
Asthma, czyli nasz typ w #TAKBRZMI2021 swój kawałek „Shut the fuck up” wrzucił do sieci 5 listopada i nawiązuje bezpośrednio do ulicznych demonstracji Strajku Kobiet. Podobnie jak protestujące osoby na ulicach, on też nie przebiera w słowach — dosadnie tłumacząc politykom, co myśli o ich pomysłach na zaostrzenie prawa aborcyjnego w Polsce. Więcej o tym wykonawcy przeczytacie TUTAJ. Lecimy dalej.
Musieliśmy poczekać zaledwie dwa tygodnie na jeden z mocniejszych ciosów wymierzonych w homofobię w naszym kraju, a to za sprawą kawałka, jaki zgotowali dla nas Bedoes & Lanek — „Rewolucja Romantyczna”.
„Moje słowa to kałachy, będę kochał moich ludzi, nawet jeśli któryś nagle wyskoczy ze swojej szafy. Bo jestem tak wychowany i to są moje zasady, lojalność na zawsze, a my wrogom podrywamy mamy” — to tylko krótki fragment kawałka, któremu od 18 listopada (data premiery) uzbierało się (w chwili pisania tego tekstu) ponad trzy miliony wyświetleń. Nie powinno to też nikogo dziwić, bo sam klip, który wyreżyserował Kamil Lanek, hipnotyzuje.
To jednak niejedyny kawałek w naszym zestawieniu, który porusza temat wsparcia środowisk LGBT w Polsce, bo 27 listopada dostaliśmy premierę kawałka „ZDECHŁY OSA - ADHDLGBTHWDP”, który przypomniał, jak rap potrafi pięknie jechać na punkowych resorach.
To oczywiste, że bezpieczniej dla artysty jest niezabieranie głosu na drażniące tematy. Nieśmiertelnym wydaje się przekonanie u niektórych, że artysta nie powinien poruszać takich kwestii, bo najwyraźniej jego jedyną rolą jest zabawianie i umilanie czasu. Rzecz jasna dochodzi do tego jeszcze kwestia późniejszego zaszufladkowania danego artysty do danego „obozu”, który nie zawsze pasuje wszystkim słuchaczom. Wypada więc zadać pytanie, czy prezentowane tu kawałki są jedynie konsekwencją podziałów stworzonych lub podgrzewanych przez polityków, czy może rzeczywiście — jak pisał Bedoes — jesteśmy świadkami jakiejś rewolucji, na razie w wymiarze artystycznym. Postanowiłem o to zapytać Andrzeja Całę, dziennikarza muzycznego, niekwestionowanego eksperta w gatunku hip-hop/rap i współautora książki „Beaty rymy życie. Leksykon muzyki hip-hop”.
„Jest to z pewnością przełomowy moment i obecna sytuacja w kraju staje się paliwem dla artystów chcących, by ich zdanie na pewne sprawy zabrzmiało donośniej. Nie nazwałbym tego jeszcze rewolucją, bo ta jednak musiałaby być totalnie anty-mainstreamowa” — tłumaczy mi Andrzej, jednocześnie zwracając uwagę, że dla każdego z tych twórców czymś „rewolucyjnym” byłoby raczej stwierdzenie, że np. lubią PiS. Ich przekaz natomiast — jak mówi mój rozmówca — trafia raczej do ludzi z większych miejscowości o poglądach zbliżonych do tych artystów.
„Ich dzisiejszy przekaz byłby bardziej rewolucyjny parę lat temu. Nie twierdzę jednak, że ich kawałki zostały obliczone pod publikę. Może napisali te utwory wcześniej, po prostu teraz przyszedł na nie odpowiedni czas. Kiedy jakiś czas temu Dawid Podsiadło włączył się w światopoglądowe dyskusje, jasno określając, po jakiej stronie sporu stoi myślę, że wtedy ryzykował bardziej w kontekście swojej kariery itp.” — mówi Andrzej Cała. Czy w takim razie w 2021 roku dostaniemy więcej spoko muzyczki przypominającej, że każdy ma takie same prawa i jest równy? Czy paliwa zostanie na kolejne protest-songi, a może za rogiem jednak czeka jakaś rewolucja? Czas pokaże. Tymczasem pozostaje nam mocna końcówka tego roku, gdzie raperzy przypominają swoim słuchaczom, jak się sprawy mają.
„Oczywiście to super, że ci twórcy o tym mówią, że Bedoes porusza wątek LGBT w rapie, by poruszyć też coś w głowach tych twardogłowych odbiorców hip-hopu. Ale powiedzmy sobie szczerze — mamy 2020 rok, rapowanie o tym, że wszyscy jesteśmy równi i mamy takie same prawa to nie przejaw rewolucji, tylko mówienie prawdy i zwykła ludzka przyzwoitość” — kwituje Andrzej.
Mnie natomiast pozostaje zamknąć ten tekst jeszcze kawałkiem w wykonaniu Młodego Leszcza, gdzie fragment refrenu podsumowuje właściwie wszystkie te uliczne protesty i sens walki o lepsze jutro dla każdego. A ten fragment brzmi tak: „Buntuj się, buntuj się! Należy ci się więcej!”.
No i nóżka tupie.