Polscy aktorzy w zagranicznych franczyzach nie powinni już nikogo dziwić – są świetni!

2023-12-12

Fot. po lewej: Marcin Dorociński w filmie „Okup”. Po prawej: Piotr Adamczyk w serialu „Hawkeye”.
Autor: Paweł Mączewski

Zaryzykuję stwierdzenie, że Natalia Janoszek nie jest najpopularniejszą polską aktorką w zagranicznych produkcjach. Mimo że rzekomo to topowa gwiazda Bollywood w Indiach – najludniejszym kraju świata (według World Population Review mieszka tam ponad 1,43 mld ludzi).

Jak bowiem pokazał niedawny reportaż Krzysztofa Stanowskiego (zanim jeszcze postanowił odciąć się od „Kanału Sportowego”) – bardzo możliwe, że nikt (lub prawie nikt) nic o Janoszek w Indiach nie słyszał. To przynajmniej pokazał Stanowski we wspomnianym materiale.

Oczywiście afera związana z prawdziwością kariery Janoszek nie przekreśliła jej dalszego ciągu.

Jak w listopadzie informował serwis plotkarki Pudelek: „Obecnie trwają zdjęcia do najnowszego programu Playera, w którym bierze udział właśnie »najsłynniejsza Polka w Bollywood«. Nagrania mają miejsce w Tajlandii i mają potrwać do 30 listopada. Emisja formatu zaplanowana jest zaś na styczeń bądź luty przyszłego roku”.

Poproszony o komentarz Stanowski stwierdził wtedy, że skoro Janoszek do tej pory nie spaliła się ze wstydu, to zasługuje na miano „Królowej Przetrwania”.

Zostawmy jednak na chwilę świat celebrytów z niejasnymi karierami na rzecz doskonałych polskich aktorów i aktorek w dobrze znanych zagranicznych blockbusterach. Nawet jeżeli nie są to role pierwszoplanowe (i nieraz wcielają się w postaci, które urodziły się zapewne trochę dalej na wchód).

„W 2021 roku Piotr Adamczyk zagrał w serialu »Hawkeye« (Marvel Cinematic Universe) postać Tomasa, członka dresiarskiej mafii pracującej dla Wilsona Fiska (aka Kingpina)” – pisał w 2022 roku serwis naTemat.

W tekście zwrócono wtedy uwagę, że występ Adamczyka wzbudził entuzjazm w Polsce, tym bardziej że „rola, w jakiej go obsadzono, nie sprowadzała się wyłącznie do pojawienia się w jednej scenie i wypowiedzenia krótkiej kwestii (tak jak to często bywało w przypadku angażu polskich aktorów do zagranicznych produkcji)”.

Najwyraźniej postać grana przez Adamczyka na tyle przypadła do gustu też samym twórcom serialu, że doczekała się własnego merchu – a dokładniej oficjalnej figurki. Jak wielu polskich aktorów może pochwalić się sobą w wersji action figure? Do jeszcze tego z kijem baseballowym dostępnym w zestawie? Zgaduję, że niewielu.

Rok później Adamczyk wystąpił w "Nocnym niebie" platformy Amazon Prime Video. Natomiast niedługo później aktor musiał dementować informacje, jakoby wystąpił w serialu „Obi-Wan Kenobi”.

https://www.instagram.com/p/CeF2N1AuCrG/

„Fani Star Wars wypatrzyli w serialu Obi Wan Kenobi kogoś, kto mógłby być moim dublerem. Ja jednak wspominam z rozrzewnieniem swojego dublera ze zdjęć w Bangkoku” – żartował wtedy na swoim Instagramie.

To dużo mówi o stanie jego kariery, jeżeli ludzie są gotowi uwierzyć, że brało się udział w… produkcji ze świata „Gwiezdnych wojen”.

To jednak także siła franczyz – czyli oczek w głowie wielkich producentów mainstreamowego kina. W przypadku Adamczyka było to MCU, a jeśli chodzi np. o Marcina Dorocińskiego… już zawsze będzie to „Mission: Impossible”.

Dorociński wcielił się tam w postać rosyjskiego kapitana łodzi podwodnej – nie była to co prawda pierwszoplanowa rola, ale działanie tej postaci było wręcz kluczowe dla reszty filmu. Nic dziwnego, że to właśnie od sceny z polskim aktorem zaczynał się film – o czym wspominał sam Dorociński, pytany przez Wojewódzkiego: jaki jest Tom Cruise?

Warto wspomnieć, że w tym samym roku, w którym swoją premierę miało „Mission: Impossible – Dead Reckoning Part 1”, Dorociński wystąpił także w koreańskiej produkcji pt. „Okup”. Polak wcielił się w postać o nazwisku Hays Shaito, szwajcarskiego kolekcjonera dzieł sztuki.

„Marcin Dorociński zaimponował mi nie tylko aktorskim talentem i angielskim akcentem, ale też luzem i urokiem” – pisał o aktorze Michał Hernes z bloga filmowego Watching Closely.

Nie zapomnijmy też o innych rolach Dorocińskiego w głośnych produkcjach, które dotarły do widzów na cały świecie. Mam oczywiście na myśli „Gambit królowej” i drugi sezon „Wikingowie: Walhalla”, czyli sequel „Wikingów”.

Oczywiście nie brakuje też polskich aktorek, które z powodzeniem realizują się też w zagranicznych produkcjach. Jednym z najczęściej przywoływanych nazwisk jest Joanna Kulig i jej występy w serialu Netfliksa „The Eddy” i produkcji Amazona pt. „Hanna”.

Nie wolno też zapomnieć o Weronice Rosati, która pośród wielu ról w zagranicznych produkcjach, miała okazję wystąpić też u boku samego Nicholasa Cage’a w „Ostatnia misja USS Indianapolis”.

Jeżeli jednak miałbym wrócić do potężnych franczyz z Zachodu, to na myśl przychodzą oczywiście przygody Jamesa Bonda, a dokładniej Pierce’a Brosnana. „GoldenEye” był „nowym otwarciem” dla agenta 007, a jego „dziewczyną” została wtedy Izabella Scorupco (czyli tak naprawdę Izabella Dorota Skorupko).

Gdyby jednak było mało tylko jednej słynnej serii filmów – w 2004 roku Scorupco wystąpiła także w „Egzorcyście: Początku”.

Co ciekawe kolejna część mrocznej historii powróciła do kin w 2023 roku za sprawą swoistego rebootu, który ma zapoczątkować nową trylogię „Egzorcyzmów”. Szkoda tylko, że tak wiele wcześniejszych filmów z tej serii okazało się niewypałami.

To akurat ta ciemna strona bycia częścią wielkich franczyz.