Pięć wynalazków, które istnieją naprawdę, ale najpierw pojawiły się w filmach science-fiction lub w komiksach
2023-07-03
Autor: Paweł Mączewski
Fot. Od leweJ: „Le Voyage dans la Lune”. Po prawej: „Star Trek: The Original Series”. Źródło:YouTube.
O tym, jak wielką inspiracją dla konstruktorów technologii w prawdziwym świecie miały filmy science-fiction może świadczyć fakt, jak wiele wynalazków, z których dziś korzystamy, wcześniej pojawiło się na ekranach kin (lub w książkach i komiksach).
Wideo-rozmowy – „Metropolis” 1927 rok
Wszyscy chyba znamy rozmowę online, w której możemy zobaczyć swojego rozmówcę lub rozmówców. Czas pandemii, gdy byliśmy pozamykani w swoich mieszkaniach i domach, z pewnością przyczynił się do spopularyzowania tego rodzaju kontaktów. Wideo-spotkania, online konferencje itd. podyktowane nowymi standardami pracy stały się dla niektórych czymś naturalnym. Co ciekawe, tego rodzaju komunikowanie się ze sobą na odległość siedziało w głowach ludzi na długo, zanim wymyślono internet. Doskonałym tego przykładem jest film z 1927 roku pt. „Metropolis”.
W jednej ze scen widzimy osoby, które komunikują się ze sobą za pomocą wideo-rozmowy. Zresztą film ten inspirował później nie tylko do tworzenia narzędzi, jakie można było zobaczyć na ekranie. Wpływał też na kreatywność innych filmowców.
Telefony komórkowe – „Star Trek: The Original Series” 1966 rok
Nic powinno być żadnych wątpliwości, że serial science-fiction „Star Trek” wyprzedzał swoje czasy – i nie mam tu na myśli faktu, że przedstawiał losy załogi kosmicznego statku, które dzieją się w dalekiej przyszłości, gdzie ludzie zdążyli skolonizować wszechświat. Nie tylko można było w nim zobaczyć obsadę różnego pochodzenia narodowościowego i etnicznego, ale też pokazał pierwszy w historii telewizji między rasowy pocałunek. Teraz coś takiego jest oczywiście standardem, ale w czasie pierwotnego emitowania serialu, sprawy miały się nieco inaczej.
Jednak „Star Trek: The Original Series” na koncie jednak jeszcze jedną rzecz. Jego bohaterowie używali w nim przenośnych, bezprzewodowych komunikatorów – czegoś, co dzisiaj śmiało można nazwać telefonem komórkowym. Wadą tych urządzeń był wbudowany głośnik, który sprawiał, że całą rozmowę mogły słyszeć postronne osoby. Z plusów jednak warto dodać, że wspomniany komunikator służył jedynie do rozmowy – nie miał wmontowanego ekranu, który zabiera nam codziennie od 14 do 21 godzin, kiedy to patrzymy na nic nieznaczące bzdury w internecie.
Smartwatch – „Dick Tracy” 1931 rok
Kojarzycie smartwatche, a może sami posiadacie własny na nadgarstku? Dla niektórych to codzienne ułatwienie w możliwości komunikowania się, dla innych zbyteczny gadżet. Nie zmienia to faktu, że z takiego urządzenia korzystał już Dick Tracy, amerykański detektyw z komiksów, którego pierwsze opublikowane historie datuje się na 1931 rok.
Wirtualna rzeczywistość – „Pamięć absolutna” 1990 rok
Pamiętacie, jak Mark Zuckerberg wydał fortunę na Metaverse, wirtualne miejsce, w którym mieli się zadomowić dotychczasowi użytkownicy mediów społecznościowych, ale ci go olali i w ten sposób miliarder przepalił górę forsy? Cóż, w filmie „Pamięć absolutna” z 1990 roku, inspirowanej książką Philipa K. Dicka „Przypomnimy to panu hurtowo” (wydanej w 1966 roku) także coś takiego nie wypaliło. Tam jednak bohater miał mieć wszczepione doświadczenia z bycia tajnym agentem na Marsie i przeżywać swoje przygody, nie ruszając się przy tym z miejsca. Pech chciał, że postać grana przez Arnolda Schwarzeneggera była już tajnym agentem, tylko takim, który tego nie pamięta. Jeżeli natomiast ten przykład was nie przekonuje, bo w filmie nie dochodzi do przeniesienia jaźni do wirtualnej rzeczywistości, z chęcią odeśle do starszego o osiem lat filmu, gdzie wirtualna rzeczywistość jest fundamentem stworzonego świata – mowa oczywiście o „Matrixie”.
Podróż na Księżyc – „Le Voyage dans la Lune” 1902 rok
Ciężko o lepszy przykład przeniesienia pragnień ludzi ukazanych na ekranie do rzeczywistego świata. 20 lipca 1969 roku miało miejsce lądowanie człowieka na Księżycu. Pierwszymi osobami, które postawiły stopy na naszym naturalnym satelicie byli Neil Armstrong i Edwin „Buzz” Aldrin. Co prawda w kinie można było zobaczyć podróż na Księżyc już w 1902 roku za sprawą filmu Georgesa Mélièsa „Le Voyage dans la Lune”. Wtedy co prawda Srebrny Glob miał ludzką twarz. Nic nie wiadomo o tym, by Armstrong i Aldrin coś o tym wspominali po wylądowaniu. Rakieta, którą polecieli w kosmos też się trochę różniła.