Pamiętnik Polskiego Konsumenta: TOP 5 knajp dla lokalsów w Warszawie, które warto sprawdzić
2023-01-27
Autor: Paweł Mączewski
Fot. Pamiętnik Polskiego Konsumenta.
Pamiętnik Polskiego Konsumenta to zapis kulinarnych podróży Jakuba. Na facebookowym fanpage’u można znaleźć jego szczere recenzje odwiedzonych barów i restauracji oraz ich posiłków. Bez zbędnej kokieterii, ale ze zdjęciami, których próżno szukać na promujących piękno instagramowych profilach.
W rozmowie dla Radia Kamupus poprosiłem Pamiętnik, by polecił jego TOP 5 knajp dla lokalsów w Warszawie, w których czuć klimat z innej epoki. Jego propozycje znajdziecie w poniższym tekście.
Paweł Mączewski, Radio Kampus: Od jak dawna prowadzisz Pamiętnik Polskiego Konsumenta?
Pamiętnik Polskiego Konsumenta: Fanpejdż założyłem w grudniu 2020 r.
Skąd wziął się pomysł na taki fp?
Od prawie 20 lat zawodowo zajmuję się produkcją telewizyjną. Moja praca to ciągłe podróże. Także w najdalsze i najmniej oczywiste pod względem turystycznym i gastronomicznym miejsca w kraju. Jednym z moich zadań jest zapewnienie wyżywienia ekipie na planie zdjęciowym. Wydaje mi się, że przez te wszystkie lata wytrenowałem w sobie zmysł, który prowadzi mnie do ciekawych i zazwyczaj niezłych miejscówek z jedzeniem.
Odwiedziłem ich setki, jeśli nie tysiące. Wiele osób zachęcało mnie do tego, bym gdzieś w sieci pozostawiał jakiś ślad po odwiedzonych miejscach z krótkim komentarzem o tym, co tam zjadłem. Prowadzenie Pamiętnika nie jest angażujące, zajmuje ledwie kilka minut dziennie. Nie mam zamiaru z nikim się ścigać, czy walczyć o zasięgi. To absolutnie uboczna i niekomercyjna strona wielu moich działalności. Na pewno prowadzenie takiego fanpejdża ułatwia fakt, że zupełnie nie umiem gotować, ale bardzo lubię jeść.
Ile miejsc i dań udało ci się zrecenzować do tej pory?
Staram się publikować jednego posta dziennie. Do dziś powstało ich ok. 1000. Wiele kontentu podsyłają moi czytelnicy, za co im bardzo dziękuję. Pamiętnik nie zawsze opisuje bary i restauracje. Jest tu miejsce dla podgardlanej we flaku zrobionej w garażu przez wędliniarza z Podlasia, czy wysokoprocentowej, rzemieślniczej (kolekcjonerskiej) nalewki. Z drugiej strony, nie wstydzę się prestiżu, dlatego pokazywałem dania kuchni lotniczej luksusowych linii bliskowschodnich i afrykańskich.
Złotymi nożycami kroiłem pizzę w jednej z warszawskich restauracji o podwyższonym stopniu nabzdyczenia. Nie wolno się zamykać wyłącznie na tanie i podłe miejsca. Żeby zrozumieć świat konsumpcji, trzeba umieć się odnaleźć w każdej sytuacji.
Cieszy mnie inicjatywa moich czytelników i wyzwania, do których motywuje ich Pamiętnik. Do najważniejszych należą Krajowa Korona Kebabów, która polegała na zjedzeniu kebaba w każdym mieście wojewódzkim oraz Zapi-EKS-y - skonsumowanie zapiekanki w każdym byłym mieście wojewódzkim (sprzed reformy samorządowej 1998 r.). Oczywiście postępy w realizacji tych ważnych i trudnych zadań są na bieżąco publikowane na Pamiętniku.
Najlepsza i najgorsza rzecz, jaką zjadłeś?
Nie prowadzę żadnych statystyk ani notatek. Bardzo zapadła mi w pamięci fantastyczna polędwiczka ze strusia, którą jadłem w Dworku Hołny na Suwalszczyźnie. Ostatnią rzeczą, której się spodziewałem, było zjedzenie takiej potrawy w tym rejonie kraju. Największym rozczarowaniem był popularny, niegdyś lubiany i często jedzony przeze mnie kebab przy skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej w Warszawie. Przez lata nastąpił naprawdę spektakularny upadek tego miejsca.
Najciekawsze miejsce, jakie opisałeś w PPK?
Tych miejsc było tak wiele, że trudno mi wskazać to jedyne, najwyjątkowsze. Z pewnością w czołówce jest kawiarnia Błękitna w podwarszawskiej Zielonce. Lokal mieści(ł) się w oryginalnej, prefabrykowanej budzie pamiętającej czasy Gomułki.
Recenzja czipsów popijanych piwem w anturażu lamperii, firanek i paproci wywołała ogromne poruszenie wśród moich czytelników. Mając informację o planowanej likwidacji lokalu, Pamiętnik spontanicznie sprowokował ruch ratowania Błękitnej. Spotkało się to z wrogą reakcją właścicieli, którym najwyraźniej zależało na szybkim uśmierceniu tego miejsca.
Czy jest coś, co twoim zdaniem charakteryzuje polskiego konsumenta?
Polski konsument odważnym krokiem wchodzi do miejsc, od których odwracają się na pięcie słabi psychicznie i żołądkowo ludzie. A tak całkiem na serio — doceniam to, że wybierając się do lokalu, polski konsument umie spojrzeć szerzej i zauważyć ciekawostki dookoła stolika, gdzie stoi jego talerz z jedzeniem.
Może to być charyzmatyczny właściciel, może to być rozbudowany węzeł sanitarny (z prysznicem lub wanną) w restauracyjnej łazience, mogą to być smaczki dizajnerskie w wystroju wnętrza. Pamiętajmy, że wyjście do knajpy jest świetnym pretekstem do podróży, do poznawania świata. Kocham podróżować i staram się wyjeżdżać jak najwięcej – także prywatnie. Nie ma dla mnie znaczenia, czy jadę do Ostrołęki, czy do Dubaju. Wszędzie da się znaleźć gastronomiczne ciekawostki.
Twoje TOP 5 lokalnych knajp w Warszawie, które przetrwały próbę czasu i warto je odwiedzić i coś w nich zjeść?
(kolejność przypadkowa):
Bar Gocławski – mimo że działa od połowy lat 50. to wie o nim zaskakująco mało osób. Specjalność zakładu – flaki. Zdecydowanie najlepsze, jakie jadłem w życiu. Do tego wspaniały, boazeryjny wystrój wnętrza i pracująca tam od dziesięcioleci, niezwykle charyzmatyczna Pani Tereska, która jest duszą tego miejsca.
LUSSI – czerwona buda tuż obok PKP Śródmieście. Klasyka warszawskiego street foodu. Doskonałe zapiekanki i cheeseburgery o każdej porze dnia i nocy. Ceny na każdą kieszeń.
Lotos – tylko całkowity gastronomiczny ignorant nie zna tego miejsca. Mimo niewątpliwego fejmu ocieka popularnością w dobrym stylu, nie poddając się modzie na nowoczesność. Mój obowiązkowy zestaw przekąsek – tatar, śledź w oleju i jajko w majonezie. Do tego zmrożona Luksusowa.
Bar Restauracyjny Fregata – Lotos prawobrzeżnej Warszawy. Uwielbiam klimat tego miejsca, zwłaszcza w weekendowe poranki. To wtedy najczęściej można spotkać osoby przychodzące tu od lat. Przy kieliszku wódeczki lub kuflu piwa wspominają dawne czasy. A ja jedząc śniadaniowe parówki lub jajecznicę przysłuchuję się ich dyskusjom i za każdym razem zachwycam się nimi tak samo. Należy zwrócić uwagę na marynistyczny wystrój wnętrza z okazałą ladą z lastryko.
Restauracja Niespodzianka Międzylesie – lokal położony tuż przy stacji PKP od 1969 r. wyróżnia się świetnym, domowym jedzeniem i nieczynną szatnią. Oko przykuwają wykończenia słupów podporowych stropu z tłuczonych naczyń. Jest to absolutna klasyka lat minionych. Tak pod względem menu, stylu obsługi kelnerskiej, jak i wystroju.
Na wyróżnienie zasługuje azerbejdżańska restauracja Absheron na placu Szembeka. Jest to miejsce, które pokazałem wielu moim znajomym i jak się okazuje, większości spodobało się tak bardzo, że chętnie tam wracają. W knajpie o nazwie Peron 8 mieszczącej się w najdłuższym warszawskim bloku na Kijowskiej, w środku dnia zawsze spotkasz pijanych kolejarzy, którzy skończyli bieg na Dworcu Wschodnim. No i lubię Stację Grochów. Mieszkam blisko, więc to dla mnie knajpa podwórkowa z dobrym jedzeniem, do której często spontanicznie wpadam na piwo lub kolację.