Obejrzałem wszystkie odcinki Drużyny A, by w pełni zrozumieć fenomen tego serialu
2020-05-14
Autor: Paweł Mączewski
Na zdjęciu autor tekstu ze swoją kolekcją płyt DVD wydanych w Polsce przez Amercom S.A., dodawanych kiedyś do jakichś gazet. Fot: Izabela Szumen.
„10 lat temu skazano ich za zbrodnie, których nie popełnili. Z więzienia uciekli do podziemia Los Angeles. Nadal poszukiwani przez rząd, utrzymują się jako najemnicy. Jeśli masz kłopot i nikt nie może ci pomóc i potrafisz ich odnaleźć, zatrudnij… Drużynę A!” – pamiętacie to jeszcze?
[Intro serialu playing loudly in the background]
Dla osób, które niespecjalnie kojarzą tytuł lub jawi im się on jak za mgłą, śpieszę z wyjaśnieniem, że powyższy cytat pochodzi z intro „Drużyny A”, jednego z najpopularniejszych amerykańskich seriali połowy lat 80., który w swoim czasie dotarł też do naszego kraju – zaskarbiając sobie przy tym sporą ilość oddanych fanów (przynajmniej tak było na moim podwórku i w podstawówce, do której chodziłem — ale zaryzykuję, że u niektórych z was było podobnie).
Odświeżając ostatnio kilka odcinków (czytaj: biorąc się po raz pierwszy za kupiony kiedyś zestaw płyt DVD), dostałem oczywiście solidną porcję miksu akcji i komedii, podanej w estetyce z lat 80. No i super, na to się pisałem. Z tym że z każdą kolejną przygodą, zacząłem zastanawiać się nad genezą fenomenu tego świata Drużyny A.
Świata, gdzie każdy pościg kończył się koziołkowaniem samochodów lub eksplozją, ale nikt nigdy nie ginął, tylko od razu wyłaził (lekko poobijany) z wraku. W każdej misji wystrzeliwano setki pocisków, ale żaden nigdy nie trafiał. Postaci kobiece były marginalizowane (o tym będzie później). Złoczyńcy byli przeważnie tak bardzo jednowymiarowi, że przypominali postaci z kiepskich komiksów sprzed pół wieku. Całość skupiała się na eksponowaniu przemocy, chociaż serial oglądały też dzieciaki (stąd raczej nie było krwi i siniaków, a ludzie od razu mdleli od ciosu na szczękę). Ach te lata 80. – tylko wtedy mógł powstać taki serial jak Drużyna A.
Nie zrozumcie mnie jednak źle – nie zależy mi na dyskredytowaniu tego dzieła popkultury, a jedynie przyjrzenie się mu pod lupą. W tym celu podzieliłem na poniższe segmenty wszystko to, czego dowiedziałem się na temat Drużyny A.
Jeżeli jeszcze tu ze mną jesteście i to czytacie, to świetnie – „uwielbiam, kiedy wszystko idzie zgodnie z planem”!
Background
Premierowy odcinek wyemitowano 23 stycznia 1983 roku, a całość powstała dla NBC. Twórcami Drużyny A byli Stephen J. Cannell oraz Frank Lupo, którzy stworzyli serial na zlecenie Brandona Tartikoffa, prezesa wspomnianej sieci telewizyjnej. Jak pisze Joe Neumaier, autor „Entertainment Weekly” w swoim tekście „A Real Kick In the ‚A’" – panowie dostali następujące tropy, które miały im posłużyć jako inspiracje: „Wojownik szos (u nas bardziej znany jako Mad Max 2), Siedmiu wspaniałych, Parszywa dwunastka, Mission: Impossible… oraz Mr. T prowadzący auto”.
Charyzmatyczny Mr. T był jedyną osobą, która nie brała udziału w castingu – jego rolę obwieszonego złotem B. A. Baracusa napisano specjalnie pod niego. Natomiast Dwight Schultz w serialu wcielający się w szalonego H.M. Murdocka został tylko dzięki bardzo pozytywnym reakcjom widzów na pokazach testowych – sami producenci uważali wtedy, że jego gra jest „przesadzona”.
Pamiętacie „Buźkę”, czyli Templetona Pecka? Aktor Dirk Benedict dostał tę postać dopiero później – w pilocie zatrudniono Tima Dunigana, który ostatecznie odpadł, bo wydawał się za młody na weterana z Wietnamu oraz był… za wysoki.
Brakowało jeszcze przywódcy Drużyny, aktora, który stałby się pułkownikiem Johnem „Hannibalem” Smithem – został nim George Peppard, aktor znany z trudnego charakteru.
Mike Post oraz Pete Carpenter skomponowali muzyczny motyw przewodni, który — zaryzykuję to stwierdzenie — zapada w pamięci równie łatwo, co theme Indiany Jonesa czy Star Wars. Raz usłyszane, nigdy zapomniane.
Dramy i kontrowersje
Będąc szczerym z wewnętrznym głosem, dałbym w tym miejscu fragment o charakterystyce przedstawianych postaci (patrz niżej: „Bohaterowie w akcji”), ale to internet i wszyscy tu jesteśmy dla dram i kontrowersji. Tych natomiast nie brakowało nawet w Drużynie A, którą na ekranach naszych telewizorów cechował raczej luz i wzajemna sympatia (nawet jeżeli B.A. groził, że wyrzuci szalonego Murdocka za okno).
W serialu „Hannibal” Smith był nie tylko przełożonym, ale też bliskim przyjacielem B. A. Baracusa, ale w prawdziwym życiu grający pułkownika Peppard nie przepadał za Mr. T do tego stopnia, że przez pewien czas nie chciał z nim w ogóle rozmawiać podczas prac na planie. O widocznym konflikcie opowiedzieli ze szczegółami pozostali aktorzy w dokumencie z 2006 roku stworzonym dla Channel 4: „Bring Back... The A-Team”.
Peppard miał czuć się zazdrosny o popularność Mr. T, który przyciągał większą uwagę i zachwyt publiczności, przez co też więcej zarabiał. Dwight Schultz grający w serialu Murdocka wspomniał w tym samym dokumencie, że Pepparda cechowała mentalność gwiazdora – „ze wszystkimi plusami i minusami, jakie to ze sobą niesie”.
Chociaż w świadomości wielu Drużyna A składała się z czterech dziarskich twardzieli – warto też wspomnieć, że w pierwszych dwóch sezonach pomagały im jeszcze bohaterki kobiece. W pierwszym sezonie była to Amy Amanda Allen (grana przez Melindę Culea), a w drugim Tawnia Baker (Marla Heasley) – w obu przypadkach kobiety grały dziennikarki.
Młodziutka wtedy Heasley miała usłyszeć swojego pierwszego dnia na planie od Pepparda: „Nie chcemy cię w tym programie. Żaden z chłopaków nie chce cię tutaj. Jedynym powodem, dla którego tu jesteś, jest to, że sieć i producenci sobie tego życzą. Z jakiegoś powodu uważają, że potrzeba dziewczyny”. Później aktor miał jej jeszcze dodać, że to nic osobistego, a tylko przedstawienie faktów. Obie aktorki zostały ostatecznie zwolnione, bo uznano, że w serialu trzeba się skoncentrować głównie na przygodach samych facetów. Więcej o tym można znaleźć we wspomnianym dokumencie „Bring Back... The A-Team”.
Bohaterowie w akcji
Zdjęcie: 1983 GMC G-Series panel van - A Team. 1983 GMC G-Series panel van - A Team. Taken at the 2014 New South Wales All American Day, held at Castle Towers Shopping Centre, Castle Hill, Sydney. Źródło: sv1ambo/Flickr
Okres w Stanach, w jakim powstała Drużyna A sprzyjały tematyce popkulturowego rozrachunku z tematem wojny w Wietnamie przez Amerykanów. Od końca lat 70. przez lata 80. kino dostało kilka tego typu ponadczasowych produkcji, jak chociażby: Łowca jeleni, Czas apokalipsy, dwie części Rambo: Pierwsza krew, czy Pluton (pominę już całą masę niskobudżetowych akcyjniaków straight to VHS).
Drużyna A idealnie wpasowywała się w ten trend: byli oni renegatami zdradzonymi przez własny rząd, ściganymi przez wojsko, któremu przysięgali służyć. Ich „zbrodnią” miał być napad na bank w Hanoi — w rzeczywistości akcja została przeprowadzona na polecenie głównodowodzącego pułkownika Morrisona, a wykonanie tej misji przez naszych bohaterów miało przyczynić się do zakończenia wojny. Po wszystkim okazało się, że pułkownik Morrison prawdopodobnie zginął w trakcie wybuchu (jego ciała nigdy nie znaleziono), a wszelkie dokumenty świadczące o wydaniu rozkazu Drużynie A uległy zniszczeniu, więc oskarżono ich o zbrodnie wojenne.
Wszystko, czego nauczyli się w wojsku, w połączeniu z ich sprytem i brawurą teraz miało zapewnić im przetrwanie. Konkretne umiejętności, talenty i różnice charakterów generujące ciągłe napięcia i zabawne sytuacje zaskarbiły sympatie wśród widzów, gdzie każdy mógł wytypować swojego faworyta. Wszystko szło zgodnie z planem. Powstała linia zabawek, a wydawnictwo Marvel Comics wydało 3-częściową serię komiksów (niestety mało udanych), o których szczegółowo napisałem ostatnio na stronie poświęconej komiksom Magazyn Kreski.
Sierżant Bosco Albert „B.A.” Baracus (rozwinięcie skrótu B.A. brzmiało: Bad Attitude) był połączeniem genialnego mechanika i żywej maszyny do prania po pyskach. Kochał swoje auto (czarny GMC G-Series panel van – będący właściwie oddzielnym, czterokołowym bohaterem serii), uwielbiał pić mleko, nienawidził latać. Nosił na sobie całą masę złotej biżuterii. Mr. T we wspomnianej wyżej rozmowie z Channel 4 wyjaśnił, że miało to symbolizować jego afrykańskie dziedzictwo — to, że jego czarni przodkowie zostali przywiezieni do tego kraju w kajdanach i łańcuchach, a on wciąż jest też niewolnikiem… tylko jego wartość znacznie wzrosła.
Kapitan H.M.Murdock (nazywany też „Howling Mad”) był specem od pilotowania wszystkiego, co unosi się w powietrzu. Oficjalnie niepoczytalny i zamknięty w szpitalu dla weteranów (skąd uciekał ilekroć reszta Drużyny potrzebowała jego pomocy) — nieoficjalnie używający swojego „szaleństwa”, jako wymówki, rodzaju wentyla bezpieczeństwa, ilekroć świat stawał się zbyt ponurym miejscem, więc trzeba było go doprawić szczyptą absurdalnego humoru.
Porucznik Templeton „Buźka” Peck był żywym przykładem tego, by nie ufać ładnym ludziom. Krętacz i bawidamek, mający słabość nie tylko do pięknych kobiet, ale też do drogich rzeczy i swojego biało-czerwonego auta, który był częścią jego „czaru” — Chevrolet Corvette C4. Potrafił załatwić wszystko… i wszystkich.
Pułkownik John „Hannibal” Smith — przywódca Drużyny A, który jeżeli nie strzelał do przestępców, wkręcał się do ról w niskobudżetowych horrorach, gdzie odziany w gumowy strój potwora o nazwie „Aquamaniak” próbował dać trochę głębi stworowi z bagien (nawet jeżeli reżyser obrazu prosił go, by tego nie robił). To właśnie „Hannibal” jako pierwszy kontaktował się z kolejnymi klientami — zawsze przy tym wykorzystując swoje umiejętności aktorskie (których nikt nie potrzebował np. na planie „Aquamaniaka”), wcielając się w różne postaci (a to starca, a to pijaka), upewniając się, że osoba potrzebująca pomocy od Drużyny A nie została podstawiona przez wojsko. Uwielbiał, kiedy „wszystko szło zgodnie z planem” — nawet jeżeli plan klarował się w trakcie misji.
Z jednej strony ich przygody cechowały się pewną dozą przewidywalności, gdzie stałym elementem były fruwające od wybuchów samochody oraz tworzenie przez członków Drużyny A wymyślnych pojazdów lub broni, skonstruowanych ze wszystkiego, co akurat znaleźli pod ręką (myślami wracam teraz do odcinka, w którym lali się z bandziorami w jakimś tartaku i zrobili armaty ze ściętych i wydrążonych drzew). Z drugiej strony nigdy nie można było przewidzieć skali i rozmachu kolejnej misji. W swojej karierze Drużyna A pomagała np. drobnym przedsiębiorcom, którzy byli szantażowani przez chcących przejąć interes obwiesiów. Innym razem współpracowali z Hulkiem Hoganem lub zostali koncertowymi promotorami Boya George’a. Walczyli w dżungli z nazistami chcącymi przywrócić chwałę III Rzeszy, a raz nawet udaremnili spisek grożący nuklearną wojną.
Kiedy przy czwartym sezonie oglądalność znacznie spadła, postanowiono odświeżyć serię, wprowadzając kolejne postaci (oczywiście męskie), a całość zmieniono w coś, co bardziej przypominało Mission: Impossible lub Jamesa Bonda (Drużyna A zaczęła nieoficjalnie pracować dla tajnej rządowej komórki wywiadowczej, a ich misje zaczęły dotyczyć bezpieczeństwa kraju i zachowania pokoju na świecie).
Mimo tych modyfikacji NBC ostatecznie podjęło decyzję, by anulować serię. Ostatni — 98 — odcinek Drużyny A wyemitowano 8 marca 1987 roku. Przygody Drużyny A trwały 5 lat. Przez ten czas udało się stworzyć produkcję, która nie we wszystkich swoich aspektach zestarzała się dobrze, ale z pewnością przeszła do historii telewizji. Był to serial tworzony przez facetów o twardych facetach, który był dedykowany raczej głównie dla facetów (i chłopców, w także tych dużych). Zawarte tu historie nie były skomplikowane — świat Drużyny A był banalnie prosty, wyraźnie podzielony na tych złych i tych dobrych, gdzie ci drudzy zawsze wygrywali. Coś takiego dodawało otuchy i poprawiało humor. Pozwalało wierzyć w moc sprawczą jednostek, które stawały się niepokonanymi bohaterami.
Oglądając po latach Drużynę A poczułem się, jakbym usiadł na tyłach vana B.A. Baracusa i pozwolił się zawieźć w lata 80. — ich odrealnioną, telewizyjną wersję rzecz jasna — i jako pasażer tej przejażdżki na chwilę uciec od świadomości, jakim miejscem świat jest naprawdę. Poza tym — a może przede wszystkim — była to historia o przyjaźni zwartej paczki, do której chciało się należeć. I myślę, że taką też funkcję spełniał ten serial w chwili swojego powstawania. Misja: eskapizm na pełnym gazie, w polewie z testosteronu i stereotypów na temat męskości. Czyli mission accomplished, misja zakończona.
Czy potrzebowałem wszystkich 98 odcinków, żeby to zrozumieć? Oczywiście, że nie, ale im dalej w to brnąłem, byłem zwyczajnie ciekaw, z jakimi przeciwnościami przyjdzie im się jeszcze zmierzyć oraz… chciałem zobaczyć ich ostatnią wspólną przygodę.
Ostatnia misja
Ten fragment tekstu jest przeznaczony tylko dla osób, które chcą się dowiedzieć, co wydarzyło się w ostatnim odcinku Drużyny A.
Nikogo raczej nie zaskoczy, że twórcy zostawili sobie furtkę na ewentualną kontynuację: nasi bohaterowie zrezygnowali ze współpracy z rządem, ale nie mieli zamiaru kończyć swojej działalności. Odcinek nosił nazwę „The Grey Team” i był symbolicznym pożegnaniem i przesłaniem: nigdy się nie poddamy, nigdy nie przestaniemy.
Traf chciał, że odcinek ten wyemitowano jako przedostatni, a na koniec wygrzebano nagrany wcześniej „Without Reservations”, gdzie podczas spokojnego wieczoru we włoskiej restauracji część członków Drużyny zostaje wplątana w mafijną próbę zabicia prokuratora, „Buźka”dostaje kulkę w brzuch, Murdock jest pozostawiony na łaskę bandytów razem z grupą zakładników, a „Hannibal” i „B.A.” za wszelką cenę próbują dostać się do środka i odbić przyjaciół. Nie ma tu pościgów, nie ma wybuchów. Jest natomiast wyraźne poczucie bezsilności naszych bohaterów i liczne próby przechytrzenia złoczyńców. Według mnie jeden z najciekawszych odcinków całej serii.
Powrotu oryginalnej Drużyny A oczywiście już się nie doczekaliśmy. W 1994 roku Peppard grający „Hannibala” Smitha zmarł na powikłania związane z rakiem płuc. Jednak historia czterech komandosów z Wietnamu nie poszła w zapomnienie. W 2010 roku do kin trafiła odświeżona wersja ich przygód, a nam pozostaje czekać na kolejne przygody kolejnej wersji Drużyny A. Może jakiś ciekawy crossover?