Mateusz Gugałka: "Pracowałem w ZOO Joe Exotica. To nie do opisania"
2020-04-21
Foto: www.facebook.com/mgugalka
Od premiery serialu dokumentalnego "Król tygrysów" na Netflixie biłem się ze sobą, czy chcę zatopić się w świat, który dla mnie jako miłośnika zwierząt jest całkowicie obcy. Mówi się o tym, że w USA w najprzeróżniejszych parkach czy ZOO (jak zwał tak zwał) żyje od 5 do 10 tysięcy dzikich kotów, podczas gdy na wolności zostało ich niespełna 4 tysiące. Po namowach ze strony znajomych postanowiłem zatopić się w świat Joe Exotica i jego dzikich kotów.
Po przebrnięciu przez całą serią w dwa wieczory okazało się, że jedym ze współpracowników w parku Joe był Polak Mateusz Gugałka. Udało mi się z nim porozmawiać.
Zawsze było dwóch Joe - jeden przed kamerą, który zawsze robił wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę, przed kamerą zawsze był wariatem. Ale był też Joe, którego się poznawało, gdy gasły światła, to był bardzo spokojny facet, z którym można było pogadać. Osobiście bardzo go lubiłem - mówił na naszej antenie Mateusz. Więcej znajdziecie w podkaście.
"Tutaj prywatne zoo są bardzo popularne. Ameryka jest krajem opartym na podróżach samochodem, więc wśród tysięcy kilometrów autostrad istnieją setki tzw. „roadsides attractions”. To ciekawe miejsca na przystanek, w których zatrzymujesz się, żeby zrobić sobie przerwę w czasie podróży. Z czasem same ZOO stały się nie przystankiem, ale po prostu celem podróży. Właściciele tych ZOO stały się rozpoznawalnymi ludźmi" - mówił Mateusz Gugałka na antenie Radia Kampus.
Foto: www.facebook.com/mgugalka
Tekst: Kamil Michałowski