"Malarstwo w Paincie" to sztuka współczesna, jakiej potrzebujemy

2021-12-20

Autor: Paweł Mączewski

Fot. „Pełzającej śmierci” Zdzisława Beksińskiego. Reprodukcja w Paincie: Paulina.

Popkultura pokazuje nam, że żyjemy w czasach recyklingu: sequeli, rebootów, spin-offów, nowszych wersji starszych dzieł. Facebookowa strona „Malarstwo w paincie" niejako wpisuje się w ten krajobraz, a wszystko za pomocą publikowanych tam reprodukcji słynnych obrazów (ale także i znanych kadrów/zdjęć) stworzonych za pomocą... Painta. I każdy z was może stać się tu twórcą kolejnej reprodukcji!

Przeczytajcie naszą rozmowę z twórcami „Malarstwo w paincie", z której dowiecie się o genezie strony, ulubionych pracach i okresach w malarstwie.

Paweł Mączewski, Radio Kampus: W ile osób prowadzicie stronę „Malarstwo w paincie” i jak wiele czasu poświęcacie dziennie jej adminowaniu?

Aktualnie jest nas troje: Tomasz, Paulina i Domi. Dzięki automatyzacji postów na fejsie w tym momencie nie poświęcamy na administrację więcej niż kilka godzin w tygodniu.

Jaka jest geneza strony, jej cel i dlaczego Paint?

Tomasz: Malarstwo w Paincie wzięło się stąd, że Paulina zorganizowała imprezę sylwestrową 2013/2014, na której tłumnie stawili się fani Nightwisha (dla niewtajemniczonych – grają metal), znający się z forum internetowego Oceansouls. Po nocy spędzonej na alkoholizacji, słuchaniu wspaniałego utworu „Ryba-koń” oraz obserwowaniu kolegi przebranego za konia ranek przywitał nas solidnym kacem. Jak powszechnie wiadomo najlepszym sposobem na kaca jest tworzenie fejsowych fanpejów. Oraz głupawka. W zasadzie to od niej się zaczęło.

Paulina otworzyła Painta, narysowała wiekopomną reprodukcję „Pełzającej śmierci” Beksińskiego i o, gotowe. Nie jest możliwe odtworzenie procesu myślowego, który doprowadził do decyzji o wstawieniu tego do internetów i zrobienia z tego fanpeja. Zdaje mi się zresztą, że trudno tutaj mówić o procesie myślowym, raczej o działaniu nieświadomości karmionej wersami pieśni „Ryba-koń” („deszczowy dzień, co robić więc / na kopalnioku stoję / a wiatr rozwiewa włosy meeee”), widokiem pijącego wódkę konia, rozmowom z ożywionym kokosem i wszystkim tym, co warto byłoby pamiętać, ale czego nie pamiętamy.

Ja, znaczy się Tomek, bardzo kibicowałem temu projektowi i, nie robiąc zupełnie nic poza gadaniem, zostałem włączony w tenże proceder. Pierwotnym celem powstania Malarstwa w Paincie była zatem chęć uporania się z potwornościami posylwestrowego kaca, a wybór Painta podyktowany był chyba przede wszystkim jego dostępnością i czymś w stylu: „ej dobra robię Beksińskiego w Paincie, patrzcie!”. W ten sposób dwoje ludzi bez wykształcenia plastycznego i o różnym poziomie talentów – moje określiłbym jako mniej więcej minusowe, Paulina tymczasem tworzy wspaniałe kreacje cosplayowe, co wskazuje, że talentu w tym zakresie ma niemało – zrobiło fanpejdż o malarstwie.

Kiedy już naprawdę wróciliśmy do siebie, a echa Sylwestra przestały boleśnie obijać się po łepetynach okazało się, że fanpejdż ma jakąś absurdalną, niezrozumiałą, zupełnie zaskakującą i abstrakcyjną ilość tak odsłon, jak i lajków. We dwoje jakoś uporaliśmy się ze stworzeniem regulaminu, a MwP zaczęło zajmować nam naprawdę dużo czasu. Nie jestem w stanie powiedzieć ile, ale pamiętam, że dosyć szybko zacząłem się czuć przytłoczony ilością pracy, którą trzeba było wkładać w ogarnięcie tego wszystkiego. Paulina wytrzymała dłużej, ja sobie odpuściłem, potem Paulina zapraszała kolejne osoby do pomocy – ile ich było, nie pamiętam, ale należy się im cześć i chwała za pracę, którą wykonały. Z biegiem lat zapał jednak malał, przestoje stawały się coraz dłuższe i wtedy na scenę wkroczyła Dominika, której, z głębokimi ukłonami, oddaję głos.

Domi: ja z Malarstwem w Paincie jestem tak naprawdę od początku. Od 1 stycznia 2014 kiedy Tomek, który jest moim kolegą wysłał mi zaproszenie na fejsie do swojej nowej strony. Jedna z pierwszych prac umieszczonych na fanpejdżu to moja własna robota. Żal mi było, że w pewnym momencie jedna z moich ulubionych stron przestała działać, więc zaczęłam piłować Tomka i Paulinę, żeby mnie dodali do administratorów. Zaczęłam na początku pandemii, widać, że ludzi dalej bawi taka forma sztuki. Poświęcam parę godzin w tygodniu na zakolejkowanie postów (szybko mi to idzie, bo jestem obyta w programach graficznych i social media), by później otrzymać wiadomość, że ktoś dzięki naszej działalności zdał kartkówkę z historii sztuki.

Czy macie wykształcenie plastyczne?

Nie, żadne z nas nie ma.

Czy sami też tworzycie reprodukcje w Paincie?

Oczywiście! Ale pod pseudonimami.

W jaki sposób można zobaczyć swoją reprodukcję na waszej stronie?

Żeby zobaczyć swoją reprodukcję na stronie, trzeba ją przede wszystkim zrobić. Konieczne jest znalezienie obrazu, choć przejdą też np. filmowe kadry, i odtworzenie ich w Paincie. Potem wysyłacie swoje dzieło w wiadomości prywatnej do MwP. Praca musi być podpisana tytułem oryginału oraz jego autorem, a także informacją czy osoba wysyłająca pracę chce ujawnić swoje imię i nazwisko i zdobyć wieczną chwałę, czy pozostać anonimowa. Jeśli przeczytaliście regulamin i się do niego stosowaliście, możecie liczyć, że po mnóstwie innych prac, których autorzy w napięciu czekają na publikację, również i wasza zawita na walla. A czasem przy publikowaniu jednej lub dwóch prac dziennie kolejka jest bardzo długa.

Czy macie jakieś swoje ulubione prace, które pojawiły się na „Malarstwie w paincie”?

Najczęściej reprodukowane są najsłynniejsze obrazy. – „Mona Lisa” Leonarda da Vinci, „Gwiaździsta noc” Vincenta van Gogha, czy „Krzyk” Edvarda Muncha. Na samym początku ludzie masowo wysyłali nam "Czarny kwadrat na białym tle" Malewicza. Dostawaliśmy tego tyle, że w końcu musieliśmy powiedzieć "Dość!". Bardzo popularny jest jeszcze "Szał Uniesień" Władysława Podkowińskiego oraz dzieła Jana Matejki. Jest zdecydowanie więcej malarstwa figuratywnego niż abstrakcyjnego, pewnie dlatego, że nie przyjmujemy już Malewicza! Poza tym niewiele u nas malarstwa prehistorycznego, starożytnego, średniowiecznego, artyści wystawiający w MwP nie tak często chwytają też za dzieła renesansowe, chociaż chlubnym wyjątkiem jest Caravaggio. Nasze ulubione są zdecydowanie te, do których się uśmiechamy i te, przy których robimy wielkie WOW.

Czy zdarzyło wam się odrzucić czyjąś pracę? Jeżeli tak, to dlaczego?

Zdarzyło się kilka razy, między innymi dlatego, że artysta wysłał nam w wiadomości swoją pracę, nie załączając oryginału, a my za nic w świecie nie mogliśmy zidentyfikować obrazu. Nie publikujemy także reprodukcji zdjęć z rodzinnych albumów. Kilka razy Facebook zablokował nam publikację roznegliżowanych obrazów. Zdarzyło się też, że jeden współczesny żyjący artysta bardzo się obruszył gdy zobaczył swój obraz w naszej galerii. Używamy prawa cytatu, zawsze podpisujemy tytuł i dane właściciela dzieła, jednak w tym przypadku, po prostu usunęliśmy pracę. Dlatego teraz prosimy, żeby przy reprodukcji współczesnych, zwłaszcza polskich dzieł zapytać artystę o zgodę. Dla informacji: Joanna Karpowicz, nie ma nic przeciwko reprodukowaniu swoich prac — uwielbia je!

Jaki jest wasz ulubiony okres w malarstwie lub ulubiony artysta?

Tomasz: Jak chodzi o malarstwo w ogóle, to bardzo lubię kropki. Znaczy się pointylistów, Seurata czy Signaca. Lubię bardzo impresjonizm i postimpresjonizm, prace np. Camilla Pissarro, van Gogha czy Sisleya. I gości, którzy kręcili się z Kandinskim, ekspresjonistów Augusta Mackego i Franza Marca. Czyli wychodzi, że XIX/XX wiek, ale tak naprawdę lubię artystów z różnych okresów, no bez Rembrandta byłoby mi gorzej w życiu.

Domi: Ja generalnie lubię sztukę. Godzinami mogę chodzić po muzeach. Bardzo lubię pełen przepychu romantyzm — na przykład Wolność prowadzącą lud na barykady — Eugène Delacroix. Uwielbiam też przyglądać się szczegółom na obrazach Bosha. Myślę, że mój nauczyciel od historii sztuki z liceum byłby dumny z tego, że prowadzę taką stronę.

TUTAJ możecie śledzić stronę „Malarstwo w paincie”.

TUTAJ możecie śledzić autora wywiadu.