Kilkanaście tysięcy komiksów i rzeczy okołokomiksowych — to jedna z największych kolekcji w Polsce. Poznajcie „TeO”, jej właściciela

2020-02-12

Na zdjęciu Mateusz "TeO" Trąbiński. Fot. Paweł Mączewski 

 

„Na szukanie komiksów i nowych rzeczy do kolekcji poświęcam minimum godzinę dziennie” — mówi nam „TeO”. 

 

Moja kolekcja komiksów (oraz rzeczy z nimi związanych) liczy sobie przeszło tysiąc egzemplarzy zeszytów, albumów, ale też figurek, zabawek, kart kolekcjonerskich, pamiątek itp. Sporo tu rzeczy wydanych za granicą i sprowadzonych do Polski lub nabytych zwykłym fartem podczas nocnego wertowania stron z internetowymi aukcjami. Nie uważam się jednak za kolekcjonera, który „musi” mieć wszystko z jakiejś serii — kupuję to, co mnie akurat interesuje. Akurat interesuje mnie dużo rzeczy. Mój rozmówca Mateusz „TeO” Trąbiński musi/chce mieć wszystko — a dokładniej wszystkie komiksy i rzeczy z nimi związane, jakie kiedykolwiek wydano w naszym kraju. To jego cel, który — jak sam dodaje — zapewne nigdy zostanie osiągnięty (bo to zwyczajnie niemożliwe). Kiedy pytam go o liczbę zdobytych rzeczy, odpowiada, że na obecną chwilę jest to kilkanaście tysięcy. Ma w mieszkaniu specjalne miejsce, które zostało nazwane „Bazą” (trochę dla żartu, ale się przyjęło), gdzie trzyma swoją kolekcję. Widziałem ją — zrobiłaby wrażenie nawet na osobie, która nie czyta komiksów. Serio.

 

Poznajcie Mateusza, dla znajomych „TeO” — rozmawiamy o tym, jak to się u niego zaczęło, jak na jego pasję reagują jego bliscy oraz jak jego miłość do komiksów wpłynęła na jego życie.

 

Paweł Mączewski, Radio Kampus: Twój pierwszy komiks w życiu?

Mateusz „TeO” Trąbiński: „Kajko i Kokosz. Wielki turniej” Janusza Christy. Kupił mi go mój ojciec, który chociaż po dziś dzień nie rozumie i nie szanuje mojej pasji, to dzięki niemu poznałem, co to komiks. To był początek, okolice 1986 roku, miałem wtedy 5 lat.

 

Ile masz teraz komiksów i rzeczy związanych z komiksami w Polsce?

Kilkanaście tysięcy, z czego to nie są same komiksy, ale wszystko, co w nawet małym stopniu dotyczy wydanych u nas komiksów. Są to więc też ilustrowane książki, kolekcjonerskie figurki, pocztówki, pamiątki itd.

 

 

Starasz się mieć także każde kolejne wydanie nawet tych tytułów, które już masz, prawda?

Zgadza się. To kolekcjonerstwo totalne, bo nawet jeżeli w nowym wydaniu różni się tylko stopka redakcyjna — to wciąż jest to różnica. Muszę mieć każdy egzemplarz.

 

Na co dzień prowadzisz własną firmę, a ile czasu dziennie poświęcasz swojej pasji?

Na szukanie komiksów i nowych rzeczy do kolekcji poświęcam minimum godzinę dziennie. Zauważyłem u siebie ostatnio, że gdy czasem kładę się już spać, czuję, że muszę coś znaleźć, inaczej nie zasnę. Sięgam po komputer i szukam dalej, do skutku. Zazwyczaj znajduję wtedy rzeczy dziwne, niespodziewane, o których istnieniu nawet nie wiedziałem i o których nie wiedział nikt inny. To mi sprawia niebywałą frajdę.

 

Jak na to reagują twoi najbliżsi?

Mają mnie dosyć, bo mało tego, że kolekcja jest kosztowna (ale to są tylko pieniądze), to większym problemem staje się wolne miejsce. Ściany nie są z gumy, a komiksów wciąż przybywa.

 

Masz w swoim mieszkaniu specjalne miejsce, które nazywasz „Bazą”. Czy mógłbyś coś więcej o nim opowiedzieć?

To nie ja wymyśliłem tę nazwę, ale z czasem się przyjęła. To miała być garderoba, a komiksy pierwotnie miały być w sypialni. Ostatecznie kolekcja poszła do „Bazy”, ale jak już wspomniałem — przestaje się tam mieścić.

 

Znajdujesz jeszcze czas na to, żeby... czytać komiksy?

Feler jest taki, że mam bardzo dużo zaległości. Chciałbym je nadrobić, ale gdy nieraz przychodzę zmęczony do domu, to zwyczajnie mi się już nie chce. Wolę się odmóżdżyć przed YouTube'em albo odpalić jakiś film lub serial. Albo po prostu pójść wcześniej spać. Mam zaległości koszmarne, wstydliwe i żenujące. Przez to moja pasja jeszcze bardziej wygląda dla kogoś jak jakaś patologia.

 

 

Więcej w tym pasji czy uzależnienia?

To tak jak ze sportowcami — każdy chce zdobyć lepszy wynik, każdy chce być pierwszy, chce pozostać na piedestale.

 

Podobno masz największą kolekcję komiksów i rzeczy związanych z komiksami w całej Polsce.

Na pewno jestem w czołówce. Ostatnio coraz częściej słyszę w środowisku komiksiarzy, że to prawdopodobnie największa kolekcja, ale skromność i szacunek do innych kolekcjonerów nie pozwoli mi tak o sobie mówić.

 

Oprócz kolekcjonowania prowadzisz wydawnictwo Bum Projekt oraz z kumplami wydajesz komiksy i komiksowe ziny w wydawnictwie ATY.

To prawda, jestem też jednym z założycieli Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego i pomagam przy organizacji festiwalu Komiksowa Warszawa oraz w edycjach festiwalu Złote Kurczaki (nagrody dla niezależnego komiksu w Polsce, przyp. red.). Nie mam zapędów megalomańskich, ale rzeczywiście jestem rozpoznawalny w tej społeczności. To jest bardzo miłe, łechcące i motywujące. Uspokaja mnie, że może to wszystko, co robię, nie jest chorobą, że warto to robić dalej.

 

Rozmawiał Paweł Mączewski