Jaja w kuchni: wspieramy gastro w trudnym momencie!

2020-03-17
Fot. Pexels / Pixabay

Nie możesz pójść do baru na drinka ani posiedzieć ze znajomymi w restauracji. Ale pomyśl o tym, że wielu restauratorów nie będzie miało z czego zapłacić pracownikom i grozi im zamknięcie biznesu. Koronawirus może dobić branżę gastro. Kampus wspiera kuchnię w audycji Marcina Kuca!

Po wprowadzeniu ograniczeń w kraju, bary i restauracje mogą jedynie prowadzić działalność na wynos lub online. W audycji rozmawialiśmy o tym, jak pomóc gastronomii, a także co zrobić, gdy w tej branży pracujecie i co jeszcze może się wydarzyć.

Maja Święcicka z Vegan Ramen Shopu podkreśla, że wydawanie posiłków jest bezpieczne. "Gotowe zamówienia zostawia się na ladzie; kurierzy nie mają bliskiego kontaktu z kucharzami. "W najgorszej sytuacji są restauracje, które sprzedają swoją przestrzeń na różnego rodzaju wydarzenia. U nas ludzie chcą zupy i dostają zupę" - mówi Maja, która przyznaje, że "Wolt swoje bierze", więc pieniędzmi trzeba się będzie podzielić. Załoga nie zostanie uszczuplona przez kryzys.

"Nas ratuje sklep, bo jesteśmy nie tylko miejscem, w którym można zjeść, lecz także sklepem" - zauważa Piotr Szczęsny z Mięsny Deli. Właściciele tego miejsca nie musieli się zamykać, przyznają jednak, że ta sytuacja to tragedia dla restauracji.

"Ogłoszenie stanu epidemicznego przyszło nagle, w piątek, a wielu właścicieli przed weekendem robi zapasy. Co przyjechało i miało być dla gości przy stolikach - trafiło do sklepu i zostało sprzedane - zrobiliśmy pieczenie ze steków, wiele pastrami i uruchomiliśmy dania z dowozem - mamy jeden samochodzik, którym kursuję ja; nie korzystamy z usług innych firm".

A co z deserami, czy myślimy o nich, gdy potrzeby są inne? Łukasz Smoliński z DESEO porównuje działanie swojej firmy do elektrowni atomowej - trudno ją wygasić! "Staramy się, by klienci nie zapominali o nas". "Mamy dosyć silne social media i mamy kogo zachęcać, ale pierwsze nasze spadki to około 50 procent, trudno na chwilę obecną cokolwiek sondować. Nikt nie zna odpowiedzi na pytanie, ile stracimy".

Wiele firm wprowadziło na czas epidemii "dostawę bezkontaktową". Nicolas Jędraszka, general manager Wolt Poland, zaznacza, że to opcja zaznaczona domyślnie "na tak". "Dobrze odbierają to zarówno klienci, jak i kurierzy". Jest jeszcze druga strona medalu - restauratorzy dzielą się pieniędzmi z firmami dostarczającymi jedzenie. Zdaniem Nicolasa to cena m.in. reklamy tych miejscówek. "Bardzo dużo restauracji wyłączyło się z platformy, dlatego tym bardziej promujemy te działające; ludzie chcą zamawiać to, co zamawiali - nie widzimy, by właściciele nagle zmieniali menu".

Andrzej Andrzejczak dopiero co otworzył z Roman Kaszczukiem Meatologię przy Kruczej. Nagle pojawiła się informacja o zamknięciu restauracji. "Mamy pewną alternatywę - ruszamy ze sklepem internetowym; myśleliśmy o tym już wcześniej, bo chcieliśmy się zająć dystrybucją mięsa. Chcemy się tym zajmować sami, bez pośredników - dostarczymy na terenie Warszawy na przykład mięsa marynowane i pieczone" - podkreśla Andrzej. Co zostało na kuchni - chleby, sosy - otrzymali przyjaciele i potrzebujący. "Dziś przyszedł chłopak z fundacji, która na Dworcu Centralnym pomaga bezdomnym; nie zwykłem wyrzucać czegokolwiek, bolałoby mnie serce"!

Mniej optymistyczny w obecnej sytuacji jest Pumpui Bartek z Pumpui Thai Food. "Zawsze podkreślaliśmy, że jedzenie doświadcza się najlepiej na miejscu. Teraz zauważamy potężny spadek liczby klientów. Jesteśmy porozmawiać z ekipą, szacun dla kucharzy, kelnerek; przed nami wiele trudnych tygodni. Ten ciężki czas przeczekamy razem, trzeba będzie przekonać klientów do powrotu. To się nie uda z dnia na dzień". W tej chwili restauracja korzysta z usług firm dowożących jedzenie. Jak dodaje Bartek, mokotowscy restauratorzy chcieliby połączyć siły i stworzyć własny kanał dystrybucji jedzenia. "Potrzeba czasu, rozmów i ludzi; branża gastro się boi". 

Jeśli ktoś ma pytania dotyczące pracy w gastro - pomóc może prawnik. Ania Ples wyjaśniła w naszej audycje, czym różni się umowa o prace od umowy cywilnoprawnej. A to może być ważne w trudnej sytuacji restauracji, w której pracujesz. Kto jest pracownikiem, a kto nie i gdzie występuje "stosunek pracy" - to istotne kwestie. Ania podaje przykłady związane z gastronomią. Stan zagrożenia epidemicznego oznacza dla wielu brak zarobku i rosnącą listę rachunków! 

Kłopoty dotkną też różnego rodzaju koktajl bary, które nie oferują drinków na wynos. Marcin Kuc zachęca, byśmy po powrocie do normalności pomogli wstać branży i wyskakiwali na bezalkoholowe "jedno małe"! 🍺

"Jaja w kuchni" zawsze w poniedziałki o 20!

Posłuchał i opisał Piotrek Topoliński