Gry, które lubimy, ale się ich wstydzimy
2020-04-15
Każdy, kto chętnie nazywa się "graczem", ma tutuły, z którymi spędził długie godziny, ale z jakichś powodów były to gry, których się wstydził. Razem z Robertem Malinowskim postanowiliśmy podzielić się z wami naszymi "shame games"
Tytułem, który w moim przypadku jako pierwszy wpadł mi do głowy podczas rozmyślania nad tym tematem, była niewątpliwie Tibia, z którą myślę, że spędziłem około 1000 godzin. Gra, która zadebiutowała w roku 1997 na PC-tach i stała się niewątpliwie zaczątkiem tego, co dziś nazywamy MMORPG. Wielki mistyczny i otwarty świat, niezliczona ilość potworów oraz możliwość rozwoju swojej postaci była definitywnie tym, co nas najbardziej kręciło. Tibia mimo swojego leciwego wieku (ma już 23 lata) ma się całkiem nieźle. Spoglądając na statystyki, nadal nieco ciężko uwierzyć, że w Tibię gra codziennie około 20 tysięcy osób. Niby każdy z nas grał w Tibię, ale w towarzystwie się o tym nie rozmawiało.
Ciekawym przykładem jest też Fortnite, w które ja miałem okazję zagrywać się, gdy w grze był dostępny tylko i wyłącznie tryb "ratowanie świata". Dopiero od czasów wejścia trybu Battle Royal ludzie spostrzegli, że to będzie mocny tytuł. Niemniej jednak patrząc na poczatkową fazę tego, czym był Foritnite oraz jego baśniowa otoczka, można było odnieść wrażenie, że to "gra dla dzieci". Stało się jednak zupełnie inaczej i nawet początkowi hejterzy Fortnite musieli uznać jego fenomen, by z czasem oddać się zmaganiom z innymi graczami po wyskoczeniu z imprezowego autobusu.
Czy może być jednak coś bardziej obciachowego niż gry przeglądarkowe? Wydaje mi się, że nic tak bardzo nie sprawiało, że zakrywaliśmy (a może nawet do tej pory zakrywamy) ekrany naszych komputerów i gdy odpalamy aplikację na telefonie nieco bardziej przytulamy go do siebie? Co tak bardzo wciąga nas w świat budowania osad, farm i hodowli bydła, że chcemy wracać do aplikacji, które każą nam czekać określony czas na wybudowanie lub zebranie kolejnego elementu układanki, przez którą swoją droga cały czas jesteśmy prowadzeni za rękę... nie odblokujesz tego, nie pozwolimy ci wybudować czegoś lepszego. A nagroda? W sumie to żadna, bo ciężko powiedzieć znajomemu: "Ej ziomek, wpadnij do mnie na farmę zobaczyć, jak się ustawiłem..."
A jakby jeszcze tego wszystkiego było mało - to zachecają nas trailerami, ktore nie mają nic wspólnego z rozgrywką właściwą... a i tak każdy z nas przynamniej raz w życiu odpalił te nieszczęsne "zabijacze czasu"...