Filmy, w których Rosjanie dostają łupnia
2022-03-22
Autor: Paweł Mączewski
Fot. YouTube/Nobody trailer/Boyka: Undisputed trailer/Rocky IV trailer.
Trwa kolejny dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Trudno znaleźć w sieci fragment internetu, który nie porusza tego tragicznego tematu. I bardzo dobrze. Nie można zapominać ani oswajać się ze świadomością agresji Rosjan pod rządami Władimira Putina na niepodległy kraj. Póki ten koszmar się nie skończy, a Ukraina odeprze ataki wroga (bo tak być musi), przypomnijmy sobie kilka filmów, w których Rosjanie dostają tęgie lanie. Czyli dokładnie tak, jak teraz dostają wciry na froncie. Czyli tak jak powinno być. Mamy nadzieję, że tych kilka filmowych obrazów ich upadku poprawi wam humor.
John Wick
Historię Johna Wicka poznajemy od momentu, gdy syn pewnego rosyjskiego mafioza postanawia nieroztropnie wdepnąć w jego życie, odbierając mu ostatni podarunek od zmarłej żony — małego pieska. Reszta filmu to sukcesywne eliminowanie rosyjskich gangusów, którzy płacą najwyższą cenę za krzywdzenie małych piesków.
Rocky IV
Podobno ten film miał być inspiracją dla obrazu z Arnoldem Schwarzeneggerem „Predator”, ale o nim nie będziemy teraz więcej pisać, bo chociaż tam też kilku Rosjan traci życie, to walka, która nas interesuje, odbywa się na ringu, a nie w dżungli. Tutaj przeciwnikiem słynnego Rocky’ego jest radziecka maszyna do boksowania — Ivan Drago. Jego życiowa dewiza wobec przeciwników w ringu brzmi „jeżeli umrze, to umrze”. Nie miał jednak wcześniej do czynienia z „Włoskim ogierem”.
Nobody
Część z widzów uzna, że ten film jedzie na prawie tych samych resorach, co John Wick. I będą mieli rację. Tutaj też mamy rosyjską mafię i gościa, który jak nikt inny zna się na sztukach walki i broni palnej. Różnicą jest obsadzenie w roli walecznego protagonisty Boba Odenkirka, którego niektórzy napewno będą kojarzyć z serialów „Breaking Bad” i „Better Call Saul”. A to niecodzienny widok.
James Bond 007: GoldenEye
James Bond sporą część swojej służby poświęcił na uśmiercaniu radzieckich agentów i żołnierzy. Było to oczywiście podyktowane stosunkami międzynarodowymi pomiędzy Rosją, a Ameryką. „GoldenEye” jest jednym z lepszych obrazów, gdzie 007 rozprawia się z rosyjskim wrogiem, ratując przy tym świat. Halo, 007, przydałbyś się nam teraz.
Boyka: Undisputed
Boykę, ukraińskiego mistrza wszech walk za kratami, który pięściami, łokciami, kolanami, stopami i łbem okładał rosyjskich oponentów w ringu, by ostatecznie wywalczyć sobie wolność. „Boyka: Undisputed” to już czwarta część serii. Co ciekawe, na samym jej początku to właśnie on był tu głównym antagonistą. Z czasem jednak to właśnie na nim skupiły się kontynuacje historii, gdy ten osadzony wojownik zaczął szukać odkupienia za swe poprzednie niegodziwe czyny. Tutaj nasz bohater wreszcie wychodzi na wolność, by dać się wciągnąć w serię pojedynków organizowanych przez rosyjskiego mafioza. Aktor Scott Adkins, odtwórca tytułowej roli wyczynia tu takie fikołki podczas pojedynków, co w zestawieniu z jego charyzmą tworzy idealny C-C-C-Combo Breaker na nudę i brak emocji. W skrócie dostaniecie tu kwintesencję kina kopanego klasy B, gdzie Rosjanie dostają po mordzie. Nic więc dziwnego, że ta pozycja znalazła się w tym zestawieniu. A jak podejdzie wam część czwarta, może warto sięgnąć po „Undisputed 3: Odkupienie”. Najlepszą część całej serii.
A poniżej kilka słów od Boyki, tzn. od Scotta Adkinsa.