Czy warto być jak „Koleś”? Fenomen filmu „Big Lebowski”

2022-08-19

Autor: Paweł Mączewski
Fot. Flickr/Chris Lexow - The Big Lebowski by Sokov

Wiele osób pytało mnie, czy improwizowaliśmy podczas kręcenia scen" — wspominał w John Goodman (w filmie Walter Sobchak) na 20-lecie dzieła "Big Lebowski” w rozmowie z TODAY . Chwilę później aktor dodał: "Nie jestem aż tak dobry, potrzebowałem tego scenariusza"

Big Lebowski" to film kultowy. Tak jak kultowym jest np. "Clerks - Sprzedawcy", o których wcześniej pisaliśmy w Retro-Sekcji.

Obie produkcje są oczywiście oddalone od siebie o lata świetlne, ale oba pokazują wycinek z życia zwykłych ludzi, którym przydarzają się mniej zwykłe wydarzenia.

„Big Lebowski” to historia wyluzowanego KOLESIA, którego pomylono z inną osobą, czego konsekwencją było m.in . oddanie moczu na dywan głównego bohatera. A on bardzo lubił ten dywan.

To jednak zaledwie początek.

Co ciekawe: po tym, jak nowy film braci Coen trafił do kin, nie od razu przypadł widzom do gustu. Na pełne docenienie obrazu trzeba było jeszcze poczekać. „To było dziwne, że ten film wyszedł jako następny pod Fargo” — wspominał Steve Buscemi (wcielający się w postać Theodora Donalda „Donny’ego" Kerabatsosa).

„Ci kolesie mogli wtedy nakręcić cokolwiek, wszystko (bracia Coen zdobyli Oscara za wspomniane „Fargo”)! To był bardzo dziwny film, który postanowili zrobić […] Minęło 5-6 lat, zanim ludzie zaczęli do mnie podchodzić i mówić, że go kochają i że widzieli go mnóstwo razy” — dodał Buscemi.

Kim jest Koleś (The Dude), czyli niejaki Lebowski, którego poznasz po spowolnionych ruchach, ogólnej chillerze i szlafroku?

Zaryzykuję stwierdzenie, że dla części widzów jest pewnego rodzaju ostatnim stadium pogodzenia się człowieka z otaczającym go światem. Istotą, która już nie musi za niczym biegać, z nikim się ścigać. Żyje w zgodzie ze swoim losem i tym, co go otacza.

Koleś po prostu istnieje.

Jego sposób bycia sam w sobie jest jak odwieczny monolit, wzór zachowań osoby, która po prostu ma pewne rzeczy gdzieś.

Jednak jego codzienna relaksacyjna stagnacja zostaje przerwana przez zbieg okoliczności, co niesie ze sobą cały splot niespodziewanych i niecodziennych interakcji i sytuacji.

To zaś powoduje, że widz dostaje szansę poznać barwną galerię cudacznych postaci: Waltera Sobchaka - weterana wojny w Wietnamie cierpiącego na PTS oraz „Donny’ego”, który jest ciągle dyskredytowany przez Waltera. Ale to nie wszystko! Jest przecież jeszcze szemrany typ o imieniu Jezus, który chce stać się najlepszym graczem w kręgle. Są niemieccy nihiliści. Nie może też zabraknąć tego drugiego Lebowskiego, milionera, z którym pomylono naszego Kolesia oraz żonę bogacza, ekscentryczną artystkę. Wszystko to w krótkim wycinku życia Dude’a, Kolesia.

Ciężko mi sobie przypomnieć film, który byłby podobny do Big Lebowski’ego” — przyznał Jeff Bridges w rozmowie z TODAY. Trudno się z nim nie zgodzić.

Chociaż „Big Lebowski” pojawił się na ekranach w 1998 roku, wciąż ma ogromne ilości fanów na całym świecie. W międzyczasie powstała nawet religia oparta na postaci Kolesia — Dudeizm.

Koleś jest z nami.

Jeżeli natomiast nie mieliście jeszcze okazji zobaczyć tego filmu lub chcielibyście przypomnieć go sobie na dużym ekranie, koniecznie odwiedźcie ruszającą właśnie trzydniową imprezę Big Festivalowski w Płocku (której patronuje Radio Kampus).

W piątek o godz. 20.30 całe wydarzenie rozpocznie pokaz „Big Lebowski’ego” (a jakże!). To dobry moment, by zażyć trochę totalnego luzu. Jak Koleś przykazał.