Banksy

2022-09-22

Banksy — artysta, który zamienił świat w swoją galerię sztuki

Fot. Flickr/Alan Trotter.
Autor: Paweł Mączewski

To nie będzie tekst o tym, kim jest Banksy. Jeżeli interesuje was jego prawdziwa tożsamość, bez problemu znajdziecie w sieci przynajmniej trzy nazwiska potencjalnych kandydatów, których wcześniej przypisano do zamaskowanego artysty — jednego z najważniejszych twórców naszych czasów. 

Ten tekst skupia na się na tym, czego dokonał Banksy i jak to mu się udało. Czyli co dokładnie? Zmienił sposób postrzegania ulicznej sztuki, która nie tylko przebiła się do mainstreamu, ale docierając do uwagi masowego odbiorcy.

Powyższy zwiastun dokumentu „Banksy: Sztuka wyjęta spod prawa”, jaki obecnie możecie zobaczyć na HBO Max, przybliża historię Banksy’ego oraz ludzi, z którymi tworzył swoją legendę.

Co jednak równie ważne to kawał street artowego landscape’u w czasach, w jakich artysta skrupulatnie pracował na swoją legendę. Jego świat stawał w kontrze do muzealnej sztuki, bankietów, wielkich pieniędzy i wysublimowanych dzieł dla elit.

Jego przyjaciele wspominali, że nigdy tu nie chodziło o pieniądze. Te przyszły z czasem.

"Nie chodzi o to, by przez twoje grafitti odkrył cię jakiś tłusty torys. Kto maluje na murze, działa na wyższym poziomie” — słyszymy w filmie przytoczoną wypowiedź Banksy’ego.

Mimo to Banksy dotarł na sam szczyt artystycznej rozpoznawalności, bo dzięki jego kreatywności i społecznemu zaangażowaniu w komentowanie obrazem i niekiedy instalacjami otaczający nas świat, słyszeli o nim także ludzie, którzy nigdy sztuką się nie interesowali.

Część z tych osób kojarzy Banksy’ego jedynie z jego prac pozostawionych na ulicach miast (w tym Bristolu, gdzie zaczynał swoją „pracę”). Ze wspomnianego filmu można się dowiedzieć, że Banksy pracował też na płótnach. W chwili rosnącej popularności zostawiał na nich swoje grafiki, które były następnie numerowane. Następnie je podpisywał, a gotowe prace szły od razu na sprzedaż.

Wśród powtarzających się motywów na przygotowywanych wcześniej szablonach (inspiracje na taką technikę Banksy miał zaczerpnąć od prekursora „gatunku” — francuskiego artysty o nazwie Blek le Rat) powtarzały się małpy i szczury.

To te stworzenia w narracji Banksy’ego miały w końcu „wyjść na powierzchnię i zniszczyć zastanę tam miasto”. Symboliczne.

Fot. Flickr/Amg foto

Banksy często przedstawiał też dzieci, których obrazy nieraz korespondowały z poważnymi, zmuszającymi do refleksji tematami z brutalnego świata dorosłych.

To, co od samego początku go wyróżniało, oprócz charakterystycznego stylu, to przejrzystość przekazu. Muzea potrafiły odstraszać swoim napuszeniem i aurą nieprzystępności — Banksy oferował sztukę dla wszystkich. Przetwarzał popkulturowe tropy, modyfikował je na potrzeby wywołania reakcji wśród odbiorców.

Dysponował też dość sporym atutem — wciąż pozostawał anonimowy.

To pozwalało mu zabierać głos w sprawy, które były dla niego ważne. Zaangażował się w głośny sprzeciw przeciwko wojnie w Iraku.

Wyruszył też razem z zaprzyjaźnionymi artystami w podróż do Strefy Gazy, by pokryć swoimi pracami napotkane gruzy oraz mur odgradzający Palestynę — tym samym zwracając oczy opinii publicznej na dziejące się w tym miejscu rzeczy.

Wraz z rosnącą popularnością Banksym zaczęli interesować się coraz bardziej znane osobistości, co oczywiście stało w kontrze do wcześniejszej ulicznej autentyczności.

Sytuacja ta jednak powodowała, że z Banksym — a co za tym idzie także street artem — musieli liczyć się także krytycy sztuki i galerie.

W chwili, gdy jego praca przedstawiająca dziewczynkę z balonikiem sprzedano na aukcji za ponad milion funtów — Banksy zniszczył swoje dzieło na oczach wszystkich zebranych.

Chociaż obraz uległ zniszczeniu jedynie w połowie, Banksy pokazał wtedy wszystkim, kim jest naprawdę — artystą, który zmienił ulicę w swoją galerię sztuki dla wszystkich i osobą, która przyczyniła się do rozkwitu street artu, będąc inspiracją dla wielu streetowych artystów (polecam prace naszego rodaka M-City).

W tym wszystkim Banksy nie zapomniał, by cały czas zapraszać nas do dyskusji, by kwestionować autorytety i zastany porządek.