Artystka zatrzymana na wyspie

2020-05-12

Pandemia złapała Alicję, gdy pracowała na Wyspie Słodowej we Wrocławiu. Od tamtej pory nie wróciła do domu. Jest tam prawie sama. Złapaliśmy się na chwilę za czacie, by porozmawiać o tym, jak sobie radzi i czy stworzy kolejny album z kolażami, gdzie głównym tematem byłaby… Polska.

Tekst: Paweł Mączewski

Paweł Mączewski, Radio Kampus: Gdzie teraz jesteś?
Alicja Biała: Jestem na Wyspie Słodowej we Wrocławiu.

Od jak dawna tam jesteś?
Od końcówki roku, przyjechałam tu dwa dni przed Sylwestrem.

Co planowo miałaś tam zrobić?
Planowo miałam tu zostać do końca marca i w tym czasie wykonać w znajdującym się tu budynku duży mural o powierzchni 500 m 2 oraz kilka mniejszych artystycznych rzeczy. Wszystko to się jednak przedłużyło i posypało ze względu na wirusa. Wielkie otwarcie miało być 8 maja, ale w takiej sytuacji nie wiadomo, kiedy to się wydarzy. 

W ile osób utknęliście na wyspie?
Robię to prawie sama — pomagają mi dwie osoby (które w tym czasie wielokrotnie się zmieniały). Mam tu sporo przestrzeni na bycie samą. Codziennie mogę myć się w innej łazience (śmiech). Ktoś powie: fajnie, ale ta sytuacja potrafi też zdołować i dziwne rzeczy dzieją się wtedy w mojej głowie.

Jak wygląda sytuacja z zaopatrzeniem: środków higienicznych i tych do pracy?
Na szczęście środki higieniczne kupiliśmy w zapasie tuż przed tym, zanim zaczęło robić się gorzej. Moja producentka, Agnieszka Różyńska dość szybko zrozumiała co się dzieje i zadbała o wszystko. Tak samo zrobiliśmy z farbami — kupiliśmy ich więcej na zapas i to się teraz przydaje.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

🐌 pole dancer I guess, just tiny bit different kind #ootd

Post udostępniony przez BIALA (@alicjabiala)

Co będzie przedstawiać twoja praca na Wyspie Słodowej?
Na początku było kilka propozycji, jakie pojawiły się w zamkniętym konkursie, w którym wzięłam udział. Był pomysł na rzeźby i tekstylia, a wśród pomysłów był też mural — chociaż technicznie rzecz ujmując, jest to fresk, gdyż jest wewnątrz budynku, a w sporej części na suficie. Ważne było, żeby praca nawiązywała w jakimś stopniu do historii wyspy i żeby wszystko było w kolorze. Motywem przewodnim jest tu więc landschaft — i tak można zobaczyć pola i łąki, na suficie wodę, która na kolejnej ścianie będzie przechodzić w góry i niebo. Wszystko to jest oprawione prawdziwymi postaciami związanymi z Wrocławiem (np. wizerunek św. Klary, na której cześć postawiono tu kiedyś klasztor), które wybrałam z archiwalnych zdjęć.

Ile czasu dzienne poświęcasz pracy?
12 godzin maluję, a później pracuję nad innymi projektami.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Martynka taking selfies. Sky is the limit, little one. #fresco #painting #pain #paint #draw

Post udostępniony przez BIALA (@alicjabiala)

My się poznaliśmy przy okazji wydania książki ze zbiorem wierszy Marcina Świetlickiego oraz z twoimi kolażami. Czy mogłabyś przybliżyć własnymi słowami ten projekt osobom, które wcześniej o nim nie słyszały?
Projekt „Polska” został stworzony przez Marcina Świetlickiego i przeze mnie z okazji rocznicy 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. Na samym początku to miały być tylko wiersze Marcina o Polsce z moimi impresjami na temat tego kraju i polskości jako takiej —dodatkowo jednak trzy prace wzięły udział w ogólnopolskiej akcji peregrynacji i na wzór świętych obrazków podróżowały po kraju, przekazywane z rąk do rąk.

U kogo gościły te prace?
Trafiły na Kongres Kobiet, były u Agnieszki Holland i Olgi Tokarczuk, były u Moniki Olejnik i Kasi Nosowskiej, przez chwilę były w Sejmie. No i nie zapominajmy, że jedna z nich była też u ciebie.

Tak, to prawda. Miło to wspominam. Czy planujesz sequel do „Polski” — kolejne kolaże?
Przyznam szczerze, że cały czas coś tam sobie kleję i może kiedyś to ujrzy światło dzienne. Tym bardziej że mam problem z tym, by robić coś do szuflady. Natomiast nie ma jeszcze konkretnych planów na kolejną „Polskę” — tym bardziej że niewiele się zmieniło od ostatniej edycji, to jest ta sama Polska, jest tylko mniej śmiesznie.

Swoją twórczość dokumentujesz na Instagramie, gdzie kolejne obrazy przeplatasz nieraz własnymi, czasem też bardziej wyzywającymi zdjęciami. Czy content na twoim profilu jest dla ciebie też formą artystycznego wyrazu?
To moje narzędzie, którym się komunikuję z innymi. Nie zawsze jest to przemyślany proces — mam na myśli to, co tam trafia. Natomiast niezależnie od tego, czy są to moje obrazy, czy zdjęcia brudnej od farby mnie — ja traktuję to tak samo. To jestem ja właśnie.

Kiedy wydostaniesz się wyspy?
Mam nadzieję, że pod koniec miesiąca. Wrócę do mieszkania, w którym nie byłam od czterech miesięcy. Posprzątam, odpocznę.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Just the usual

Post udostępniony przez BIALA (@alicjabiala)